portal osiedli, dzielnic i miast

Gdynia Oksywie - Forum

Pogaduchy z sąsiadami - bez wychodzenia z domu!
Primary Navigation


FAQFAQ    SzukajSzukaj    ProfilProfil    Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości    RejestrujRejestruj    ZalogujZaloguj   
www.MojeOsiedle.pl » Oksywie - wspomnień czar » Forum » FOTO - wojna
Napisz nowy temat Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat     

FOTO - wojna

Idź do strony Poprzednia    1, 2, 3, 4, 5, 6, 7     Odpowiedz do tematu    
Autor Wiadomość
zeglarz5 
   

Początkujacy


Dołączył: Czw Lip 09, 2015 21:17
Posty: 8
Skąd: Gdynia , Wielki Kack

PostWysłany: Wto Paź 10, 2017 21:34    Temat postu: Re: FOTO - wojna

Witam Państwa raz jeszcze.

Przytoczony poniżej fragment dotyczący walk baterii Canet pochodzi z artykułu o chorążym Stanisławie Brychcym opublikowanego na początku roku w Biuletynie Historycznym Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni.
W artykule wykorzystano znane już Państwu sprawozdanie chor.mar.Stanisława Brychcego oraz opublikowaną tuż po wojnie relację kmdr. Friedricha Ruge przedstawiającą działania niemieckich sił trałowych w pierwszych dniach wojny.


Krzysztof Brychcy


Sprawozdanie z ostatnich 28 dni na baterii X /*Canet/

*Wyjaśnienia autora.

Sprawozdanie było prawdopodobnie pisane jeszcze w Oflagu.
Zeszyt w charakterystycznej okładce można po odwróceniu czytać też z drugiej strony gdzie widnieje pełen wzorów trygonometrycznych wykład z geometrii.
Identyczny zeszyt odnalazłem wśród relacji obrońców, podczas swoich poszukiwań w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni z adnotacją, że autor prowadził swoje zapiski w Oflagu.
Z oczywistych względów nazwy wymienianych baterii w sprawozdaniu były oznaczone literą X.
Nazwiska i miejscowości były w oryginalnym tekście opisane tylko pierwszą literą.
Niektóre z nich udało się rozszyfrować, gdyż są powszechnie znane bądź pojawiły się w dokumentach dotyczących Obrony Wybrzeża.
Niestety pozostałe nadal czekają na odkrycie.
Daty podane przez chorążego w kilku wypadkach nie pokrywają się z raportami niemieckimi.
Autorzy większości wrześniowych sprawozdań zastrzegali, że daty opisywanych wydarzeń mogą być,
ze zrozumiałych względów, nieścisłe.
Można przyjąć z dużym prawdopodobieństwem, że w większości opisów różnice w czasie nie są większe niż 1 dzień.
Pisownia zgodna z oryginałem.

„Dnia 24 VII 39 r. o godz. 05.00 zostałem zawezwany do dowódcy 1 MDAPL gdzie dowiedziałem się, że bateria Canet zostanie zmobilizowana. Natychmiast udałem się do kwatery obsługi baterii, która była w koszarach na Oksywiu. Tu też wręczono mi elaborat mobilizacyjny.
Po zapoznaniu się z powyższymi aktami, które miałem po raz pierwszy w ręku, przystąpiłem do pracy w myśl książki czynności.
Szefowi baterii st.bosmanowi Bindkowi poleciłem przekwaterowanie obsługi baterii do nowej kwatery, która znajdowała się w starej latarni, oraz załatwienia wszystkich spraw gospodarczych.
Ja zaś z działonowemi, celowniczemi udałem się na stanowisko baterii.
Działonowym Działa No1 był bosmat G, Działa No2 bosmat Tymiński, celowniczem P (*pomocniczym) mat rezerwy Makowiecki i mat rez. Cz, celowniczemi k. (*korygującymi) mat nadterminowy Józef Burczyk i st. marynarz G.
Gospodarzem schronu amunicyjnego wyznaczyłem mata rezerwy G, oraz 4 marynarzy do kierowania ogniem i obsługi Dalomierza i telefonu.
Nadmieniam, że właściwy gospodarz schronu amunicji i sprzętu artyleryjskiego plutonowy puszkarz z bat. Canet znajdował się w szpitalu, zaś nowy wyznaczony był specjalności strzelca, którego musiałem dokładnie zapoznać z rodzajem amunicji i jej transportem do dział.
W schronie amunicji baterii znajdowały się granaty kruszące żeliwne franc. wzór 15 zapalnikiem głowicowym uderzeniowym natychmiastowym, które były uzbrojone.
Powyższych pocisków było 360 sztuk oraz granaty kruszące stalowe wzór 18 franc. zapalnikiem uderzeniowym z krótką zwłoką nieuzbrojone, z których kazałem 50 sztuk uzbroić, tego rodzaju pocisków było 400 sztuk.
Ponieważ budowa pocisków stalowych pozwalała na strzelanie na większą odległość, przeznaczyłem je na cele morskie. (różnica 800 mtr) W schronie amunicyjnym West znajdowały się ładunki prochowe w łuskach, które odpowiadały ilościowo pociskom, w tym około 200 sztuk do strzelań nocnych, oraz pewna ilość trzy kolorowych rakiet. (bez rakietnic) Amunicja do broni ręcznej i skrzynka ręcznych granatów.
Ponieważ schrony amunicyjne nie posiadały światła elektrycznego jak też dziennego, złożyłem zapotrzebowanie na lampy elektryczne.
Dostarczono 4 lampy naftowe.
Nie mogąc ich zastosować, dostałem zezwolenie na zakup.
Zakupienie takowych okazało się niemożliwe, ponieważ w mieście był ich kompletny brak.
Po sprowadzeniu dział, które polegało na regulowaniu celowników, dopełnianiu płynu, regulacji Dalmierza, sprawności telefonów i przetransportowaniu do magazynu podręcznego 50 szt. pocisków.
Stanowisko baterii było gotowe do boju.
Bateria posiadała dwie line telefoniczne jedną na stałe zblokowaną z ORP Bałtyk drugą zaś przez centrale Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej.
Udałem się na nową kwaterę obsługi, by sprawdzić zakwaterowanie obsługi.
Tu było wszystko bardzo dobrze.
Wobec tego przystąpiłem do przeszkolenia całej obsługi, co było bardzo pożądane, ponieważ ludzie przydzieleni zostali o różnych specjalnościach.
Nadmieniam, że obsługa, która była specjalnie szkolona [rezerwa] po zwolnieniu nie powróciła ze znanych powodów.
*(powodem o którym wspomina chorąży było prawdopodobnie nieprawidłowe działanie służb odpowiedzialnych za kierowanie rezerwistów do poszczególnych oddziałów.
Jak pisze Wacław Tym, komenda uzupełnień nie odnotowała przeszkolonym podczas ćwiczeń uzyskanych specjalności i nie zmieniono na czas przydziałów mobilizacyjnych na odpowiednie, zgodne z wyszkoleniem.)
Do strzelań naziemnych specjalnie szkolono obsługę przez kapitana Ratajczyka.
Dzięki temu, że działa były do tego rodzaju strzelań w bardzo dobry sposób przez Szefa Uzbrojenia przygotowane, dało to szybki wynik. W tym czasie otrzymałem rozkaz oddać część obsługi, która była nad etat do działek 47 mm stanowiących obronę portu.
Ponieważ te działka nie miały już zastosowania w marynarce od szeregu lat, zmuszony byłem oddać działonowego Działa No 1 bosmata G, jednego mata rezerwy i 30 marynarzy. Ponadto bateria musiała wystawiać wartę przy wiadukcie No.1 odległym od baterii około 5 km.
Na odprawie u Dowódcy Dyonu Kmdr. Jabłońskiego otrzymałem między innymi poleceniami, rozkaz wykopania rowu przeciwlotniczego, który kazałem wykopać 30 m od kwatery obsługi.
Obsługa została w tym sposób przeszkolona, że gdy nalot zostanie ja na stanowisku, obsługa działa No 1 i obsługa dźwigu amunicyjnego kryje się do przedsionka schronu baterii. Obsługa działa No 2 i obsługa kierowania ogniem do przedsionka schronu amunicyjnego ,,West”.
Na stanowisku pozostanie tylko telefonista i czujka, ci zaś mieli do tego celu specjalne rowy. Nadmieniam, że schrony amunicyjne były ukryte w głębokim wąwozie, co już z natury dawało pewną ochronę, jednak bezwzględnego bezpieczeństwa od bomb bateria nie posiadała.
Gdy nalot zastanie obsługę na kwaterze, obsługa kryje się w rowie przeciwlotniczym.
Między stanowiskiem baterii a kwaterą stało nowo wybudowane Mauzoleum
Gen. Orlicz – Dreszera do którego przybywali różni wycieczkowicze.
Na rozkaz D-cy Dyonu została droga i plac zamknięte.

Dnia 1 IX 39 r. o godz. 05.30 zostałem zawiadomiony przez bosmata Tymińskiego, który pełnił służbę D.O.W. (*Dozór Obrony Wybrzeża) o nalocie nieprzyjacielskim na Puck.
Po pewnym czasie w naszym kierunku nadleciały trzy samoloty nieprzyjacielskie, które ogniem K.M. ostrzeliwały obsługę, która się myła w pobliżu swojej kwatery.
Strat w obsłudze nie było.
Zajęcia obsługi odbywały się programowo.
Po pewnym czasie przybył na baterii kpt.Ratajczyk na ćwiczenia strzelań nadziemnych.
Na wstępie zwrócił on uwagę, że część obsługi posiada białe ubranie, co bardzo zdradza stanowisko, byli to marynarze z Flotylli Pińskiej, którzy posiadali tylko ubranie tropikalne zamiast roboczego.
Nadmieniam, że ubranie robocze marynarskie również nie chroni.
Około godz. 13.00 został dostarczony obiad. Na stanowisku pozostały posterunki, reszta obsługi udała się na kwaterę.
W czasie spożycia posiłku, który odbywał się w ogrodzie kwatery, przybył na inspekcję
D-ca Dyonu Kmdr. Jabłoński, który zażądał dokładnego raportu z rannego nalotu.
W tym czasie od strony Pucka nadlatuje kilka samolotów na średniej wysokości.
Ponieważ samoloty przelatywały z kierunku baterii przeciwlotniczej, uważamy, że są to samoloty nasze, gdyż początkowo bateria przeciwlotnicza nie rozstrzeliwała ich.
Równocześnie słychać wielkie detonacje od strony portu wojennego.
Zarządziłem alarm przeciwlotniczy.
Czy sygnał alarmu przeciwlotniczego ogólnego, był przed nalotem czy w czasie, tego sobie nie przypominam.

Samoloty zauważone rozpoczęły bombardowanie kwatery i stanowiska baterii, linia Nord-Sud od cmentarza wojskowego do końca stanowiska baterii i linia baterii West od morza do pierwszych domów, samoloty były typu Stukas.”

Podany w „Sprawozdaniu” bardzo zwięzły opis bombardowania nie oddaje w pełni tego, co można było zaobserwować, stojąc u podnóża Kępy Oksywskiej.
Warto zatem sięgnąć w tym miejscu do relacji pchor. Stanisława Żochowskiego, oficera wachtowego kanonierki Generał Haller cumującej w porcie na Oksywiu.

„Bateria kanetek, obsypana gradem bomb ().
Widok był pełen grozy, gdy spośród dymów () wylatywały w powietrze części stanowiska baterii, belki, drzewa wyrwane razem z korzeniami i opadały z urwiska do morza.”

Po pierwszym nalocie bateria poniosła ciężkie straty.
Poległo 13 marynarzy z obsługi baterii.
Miejsce pośród drzew gdzie się skryli zaatakował niemiecki samolot rzucając kilka bomb.
Do dzisiaj nie wyjaśniono, dlaczego obrońcy nie usłyszeli alarmu przeciwlotniczego przed pojawieniem się wrogich samolotów.
Nie słyszał go chorąży, a jego brak potwierdza także d-ca I baterii plot por. Marian Rostkowski.
Po nalocie pełniący obowiązki dowódcy baterii chorąży Brychcy musiał odbudować nie tylko uszkodzone działa, ale także ducha swoich żołnierzy.
W taki sposób opisał to w pierwszym powojennym opracowaniu z 1964 r. kpt.mar.Rafał Witkowski:

„Sam widok potwornego spustoszenia był koszmarny i tylko niezwykłej energii i opanowaniu
chor. Brychcego zawdzięczać można, że załoga stosunkowo szybko otrząsnęła się z doznanego szoku, obsadzając ocalałe w nalocie jedyne działo.”

Sam choraży tak pisał w swoim sprawozdaniu.

„Po pierwszej fazie nalotu, obsługa zajęła się gaszeniem pożaru samochodu D-cy Dyonu.
W tym nastąpił drugi nalot. Obsługa udaje się do rowu przeciwlotniczego, nieprzyjaciel ponowił bombardowanie.
Po zakończeniu nalotu stwierdzono, że zostali zabici bosmat Tymiński, 12 marynarzy oraz 6 marynarzy rannych.
Uważam, że zostali oni zabici i ranni, ponieważ samoczynnie wzięli broń ręczną i zaczęli ostrzeliwać nieprzyjaciela, gdyż stwierdziłem przy nich K.B. które stale znajdowały się w stojakach na Kwaterze.
Przy chowaniu zwłok, które były nie do rozpoznania, żaden nie posiadał znaczka tożsamości. Zabici zostali pochowani w ogólnej mogile na cmentarzu wojskowym.
Kwatera więcej się nie nadawała do zamieszkania z powodu szkód, które powstały przy bombardowaniu, obsługa została zakwaterowana na stanowisku bat.
Natomiast wszystkie rzeczy i sprzęt przeniesiono do najbliższego domu gospodarza S.
Na stanowisku baterii stwierdzono, że dalmierz jest zupełnie zniszczony, Działo Nr 2 ma całkowicie zniszczoną lufę, mechanizmy kierunkowe i podniesieniowe od bomby, która padła
w pobliżu działa.
Dowiedziałem się później z prasy niemieckiej, że uszkodzona lufa, miała dwa okrągłe otwory 7 cm średnicy na wylot, co było dziełem artylerii nieprzyjacielskiej morskiej.
Zabrano potem działo do muzeum wojskowego.
Działo Nr 1 posiadało tylko uszkodzoną podstawę i przyrządy celownicze, które uzupełniłem zamianą z działa Nr 2, które już nie nadawało się do użytku.
Upadek bomb przy obydwóch działach był w jednakowej odległości, 3 m od działa, kaliber ten sam, a uszkodzenia w wielkim stopniu odmienne.
Dźwig amunicyjny jak też linia telefoniczna zostały uszkodzone (*co później) dało się to naprawić.
Z powodu wypadnięcia Działa Nr 2 jak też strat w obsłudze zorganizowano jedną obsługę działa”.

W swoim dziennym raporcie, w dniu 1 września kmdr. Ruge, dowodzący niemieckimi trałowcami na Zatoce Gdańskiej, odnotował bombardowanie portu w Gdyni i planowe trałowanie w rejonie, który Niemcy określili jako linę blokady polskiego Wybrzeża.
Znalazł się też zapis o ostrzeżeniu kierowanym przez stronę polską do wszystkich statków, mówiący o zaminowaniu Zatoki Gdańskiej w związku z prowadzonymi działaniami wojennymi.

W drugim dniu wojny na Oksywiu oceniono poniesione straty i wzmocniono obronę portu dodatkowym działkiem 47 mm.
Nie obyło się bez nalotu samolotów bombowych, chcących najwyraźniej dopełnić aktu zniszczenia, jaki miał miejsce poprzedniego dnia.
Szczęśliwie, zrzucone bomby okazały się niewypałami.
Tak, zgodnie ze sprawozdaniem dowódcy baterii Canet wyglądał następny dzień.

Dnia 2 IX 39 r. o godz. 03.00 nieprzyjaciel ponowił nalot, rzucając kilkanaście bomb w okolicy baterii.
Szkód żadnych nie było, gdyż żadna z bomb nie detonowała.
W rannych godzinach urządzono prowizoryczną kwaterę w przedsionkach schronu amunicyjnego. W dniu tym przybył na baterię d-ca Lądowej Obrony Wybrzeża
(*płk. Stanisław Dąbek) z d-cą Dyonu (*kmdr. ppor. Stanisławem Jabłońskim), by przekonać
się o poniesionych stratach.
W godzinach popołudniowych przybył na baterię kmdr. por. Stanisław Hryniewiecki wraz
z kmdr. ppor Zygmuntem Horydem, by ustalić miejsce na działka 47 mm, które zostały też ustawione na West od baterii w odległości około 50 m.”

W tym dniu dowódca niemieckich sił trałowych nie raportował żadnych potyczek z baterią.
Flota trałowców zajęta była oczyszczaniem z min podejścia do Nowego Portu, gdzie cumował pancernik Schleswig- Holstein.
Planowano już jego wyjście na Zatokę Gdańska, skąd miałby lepsze warunki do ostrzału polskich pozycji na Oksywiu, Redłowie i Helu.

3 września okazał się tragicznym dniem dla polskiej Floty.
W pierwszym starciu z Niemcami nasze okręty Wicher i Gryf wspierane przez baterię helską wygrały pojedynek z niemieckimi kontrtorpedowcami.
Niestety późniejszy atak eskadry bombowców okazał się zabójczy dla naszych skromnych sił na Helu.
Mimo pełnej poświęcenia obrony w porcie helskim oba okręty zatonęły zbombardowane przez lotnictwo niemieckie.
Prawdopodobnie opisaną walkę widzieli także artylerzyści z Oksywia.
Tego dnia chorąży Brychcy po raz pierwszy zameldował, że okręty niemieckie pojawiły się na granicy zasięgu ognia baterii.
Były to jednostki należące do flotylli kutrów trałowych próbujące oczyścić tor wodny z Nowego Portu aż do Redłowa.
Znajdowały się jednak za daleko, aby rozpocząć walkę.
Kmdr. Ruge zanotował, że sąsiednia bateria plot z Wąwozu Ostrowskiego ostrzelała niemiecki wodnopłat asystujący kutrom trałowym.


„Dnia 3 IX 39 r. W godz. popołudniowych, w zatoce pomiędzy Gdańskiem a Helem, ukazały się cztery nieprzyjacielskie traulery, które prawdopodobnie trałowały miny.
Doszły one na odległość około 13000 m.
W czasie tym zostałem zapytany przez Dcę Dyonu czy z baterii są widoczne.
Zameldowałem, że są widoczne, lecz odległość za duża, by otworzyć ogień.
W czasie tym traulery zmieniły kurs, a odległość poczęła się zwiększać. Około godz. 23.00 przybył goniec, nie wiadomo mi skąd i zameldował, że koszary marynarki wojennej zostały zajęte przez oddziały dywersyjne nieprzyjaciela.
Po pewnym czasie przybył adiutant Dyonu kpt. Chytrzyński, który w czasie rozmowy, wspomniał, że nieprzyjaciel wysadził oddziały dywersyjne w Koleczkowie.
Co w tym polegało na prawdzie, tego się nie dowiedziałem”.

Czwartego września miał miejsce pierwszy pojedynek ocalałego działa baterii Canet
z trałowcami niemieckimi.
Patrząc na białe ubrania marynarzy z Flotylli Pińskiej, którzy stanowili cześć obsady baterii, chorąży zapewne przypomniał sobie odległe czasy, kiedy sam walczył w takim mundurze.
Wtedy, w 1920, był 22-letnim marynarzem i walczył z karabinem w ręku, aby odeprzeć atak bolszewików.
Tym razem zamiast karabinu miał do dyspozycji działo, które dobrze znał ze szkoleń, które prowadził na kanonierkach Gen. Haller i Komendant Piłsudski.
Padła komenda ognia.


„4 IX 39 r. Około godz. 16.00 na trawersie cypel Orłowo kursem Hel, ukazało się sześć kutrów, trałowych z udziałem hydroplanów, idąc w szyku dwutorowym. Z odległości 12000 m otwarłem ogień, biorąc za punkt celowania dziób drugiej dwójki.
Przy celowniku 12.600 m dostałem nakrycie, po czym przeszedłem na ogień ciągły.
Jeden z traulerów został trafiony. Pod osłoną sztucznej mgły zaczęły się oddalać w kierunku Gdańska. Pocisków oddałem 50 szt. Po pewnym czasie nadleciał samolot wywiadowczy nieprzyjacielski, szukając stanowiska baterii.
Około godz. 17.00 otworzył ogień z portu w Gdańsku „Schleswig-Holstein”.
Pierwsze jego pociski były krótkie, następne padały w okolicy
baterii, nie czyniąc żadnych szkód. Pancernik oddał około 20 pocisków”.


W tym dniu dowódca niemiecki odpowiedzialny za usunięcie min utrudniających podejście do portu w Gdyni, przekonał się po raz pierwszy, jaką siłą ognia dysponują polskie baterie w rejonie Oksywia i Redłowa.
Oczekiwał zapewne, że po bombardowaniu w pierwszych dwóch dniach wojny, bateria na Oksywiu została zniszczona.
Mimo, że jedno działo baterii zostało uszkodzone, drugie wykonało w pełni swoje zadanie.
Pięćdziesiąt pocisków wystrzelonych w kierunku kutrów trałowych skutecznie ostudziły zapał Niemców, aby trałować w tym dniu tor wodny do Gdyni.
Komandor Ruge raportował o przerwaniu operacji na skutek gwałtownego ognia z Oksywia i prawdopodobnie z Redłowa, gdzie mieściła się jedna z baterii plot.1MDPL.

„5 IX 39 r. Około godz. 9.00 ponownie a prawie w tym samym miejscu, ukazało się pięć traulerów tego samego typu co dnia poprzedniego.
Przybycie tylko pięć traulerów, a nie jak dnia poprzedniego sześć, wnioskuję, że zaobserwowane trafienia były słuszne.
Kąt biegu był 0 , szyk torowy, w dniu tym widoczność mała. Ponieważ bateria nie posiadała już dalmierza, zastosowałem odmienną metodę strzelania. Uwzględniając, że przy tej odległości czas lotu pocisku wynosi 59 s, oddałem trzy strzały, każdy przy innym celowniku co dało możność szybszego wstrzelania się, gdy dostałem nakrycie, traulery pod osłoną sztucznej mgły poczęły się oddalać. Pocisków oddałem 20 szt.
Dnia poprzedniego wysłałem mar. K do kampanii K.M. w sprawach gospodarczych, który na baterię powrócił dopiero dzisiaj, nie załatwiając sprawy.
Kazałem go przyaresztować, by oddać go do dyspozycji żandarmerii.
Na interwencję kpt. Ratajczyka został zwolniony.
W czasie dalszych działań okazał się wzorowym marynarzem.
Dnia 19 IX 39 r. w godz. rannych ponownie został wysłany jako goniec i do baterii więcej nie powrócił.
Dnia tego O.R.P Bałtyk został opuszczony przez załogę co baterii pozbawiło najlepszej łączności.

6 IX 39 r. około godz. 10.00 ponownie ukazały się te same traulery w podobnej sytuacji jak dnia poprzedniego.
Otwarłem ogień przy celowniku 12200, traulery ponowiły manewr z dnia poprzedniego. Pocisków oddano 20 szt. Około godz. 11.00 ukazały się na dużej odległości dwa traulery typu „M” kąt biegu lewa 90, szyk torowy i otworzyły ogień na baterię z odległości około 14000 m [Typ traulerów „M” posiada 2 działa 105 mm] Ogień artylerii był gwałtowny, strat w obsłudze nie było.
Natomiast uszkodzenia były następujące. Schron amunicyjny, (*uszkodzona) część podstawy betonowej działa Nr 1 kilka ładunków w łuskach i motocykl.
Straty nie zmniejszyły wartości bojowej baterii.
Około godz. 16.00 wyszedł z portu Gdańska „Schleswig-Holstein”, który otwarł ogień artylerii dużego kalibru, trafiając kilkoma pociskami stanowisko baterii, nie wyrządzając żadnych szkód.
Został trafiony ORP Bałtyk, na którym wybuchł pożar.
Później został ugaszony przez holownik „Ursus”.”

W tym dniu, aby uniknąć ognia baterii, Niemcy próbowali prowadzić prace trałowe po zmierzchu, wykorzystując zachodzące słonce nad Oksywiem, sami byli ukryci na tle ciemnego nieba od wschodu.
Dotarli na odległość 2 mil od boi wejściowej portu w Gdyni.
Udało się im w tym dniu oczyścić tor wodny aż do Redłowa.

„7 IX 39 r.
Około godziny 10.00 powiadomił mnie kpt. Ratajczyk, że będziemy strzelać do celów naziemnych.
Jako pierwszy cel była miejscowość Bojano.
Kapitan podał potrzebne azymuty i celowniki, jak też ilość strzałów.
W dniu tym strzelanie to powtarzało się kilkakrotnie, przy różnych azymutach.
Nocne strzelanie było utrudnione z powodu braku oświetlenia przy przyrządach celowniczych.
W dniu tym pocisków wydano około 180 szt.
Z powodu nadmiernego strzelania z tego działa zaczął przeciekać w dużym stopniu opornik.
Z powodu tego, że opornik współpracował ze sprężynami powrotnika, lufa nie powracała po strzale na miejsce. Nocy tej usterki, zostały usunięte.”

Dowódca niemiecki odpowiedzialny za atak od strony morza wyraził w tym dniu zdziwienie, że nie spotkał się z atakami polskich samolotów.
Prawdopodobnie obawiał się, że też włączą się do walki przeciwko niemieckim trałowcom.
„Lotnicy polscy nie pokazali się ani teraz, ani w przyszłości.
Część ich samolotów znajdowała się przy południowym, zatokowym brzegu Półwyspu.
Zostały (*później) zniszczone przez lotnictwo niemieckie.”

Mimo że w porcie gdańskim Niemcy już świętowali zdobycie Westerplatte, na Zatoce Gdańskiej ciągle trwały zacięte walki z polskimi bateriami.
Kmdr. Ruge wyraził nawet obawy, co do postępów w wykonaniu swojego zadania, oczyszczenia z min podejścia do portu w Gdyni.

„Następnym celem była Gdynia.
Flotylla ochrony portu została użyta do rozszerzenia wolnego od toru na zachód aż do wzgórz Redłowskich.
Kutry flotylli ochrony portu odeszły pod zasłoną dymną, lecz ostrzeliwane były celnym ogniem aż do boi wejściowej Nowy Port.
Potwierdzało to ponownie, że niezbędne jest wyeliminowanie baterii, jeżeli chce się robić postępy na morzu.
Wieczorem nastąpiło powtórzenie wypadu flotylli trałowców.
Flotylla ponownie dotarła na 2 mile od boi wejściowej Gdynia.
Uzyskano potwierdzenie, że większych zagród minowych tu nie ma”.

„8 IX 39 r. Strzelanie jak w dniu poprzednim.
Bateria zaczęła odczuwać brak chleba jak też ciepłej strawy, gdyż komp. K.M. przestała nam regularnie je dostarczać, miało to miejsce do końca działań wojennych.”

Tak w tym dniu pisal kmdr.Ruge w swojej relacji:
„Uzupełniono paliwo, żywność i odbylismy rundę honorową po porcie gdańskim.
1 flotylla kutrów trałowych przy trałowaniu 0,8 mili od boi gdyńskiej została silnie ostrzelana i musiała odejść z tego akwenu.
Flotylla doświadczalna broni zagrodowej wytrałowała dalsze miny i jedną z nich ściągnęła wieczorem na płytką wodę koło przekopu Wisły. „

Następnego dnia, chorąży Brychcy zanotował kłopoty z mocno eksploatowanym działem.
Przy tak dużej ilości strzałów, lufa nagrzewała się zbyt mocno i nie wytrzymał tego jej wewnętrzny rdzeń.

„9 IX 39 r. Strzelanie jak poprzednio na różne azymuty w dzień i nocy.
Oprócz opornika, którego stan jest coraz gorszy, rdzeń lufy wychodzi z płaszcza, z powodu tego są trudności przy ładowaniu.
W każdej przerwie ogniowej uzupełnia się płyn.”

9 września Schleswig-Holstein przeszedł do basenu Westerplatte i ostrzeliwał stąd baterie
w Redłowie i na Oksywiu.
Dowódca niemiecki mógł pochwalić się adm.Readerowi wyłowioną miną, postawioną przez
polską łódź podwodną.

W dniu następnym była konieczna naprawa zamka strzelającego 9 dni bez przerwy działa Canet.

„10 IX 39 r. W godzinach rannych dostarczono amunicję, którą ułożono w różnych miejscach w pobliżu stanowiska. Około godziny 10.00, ukazały się traulery w miejscu podanym w dniu
5 IX 39. Po oddaniu kilku strzałów powtórzyły manewr poprzedni.
Po odejściu traulerów rozpoczął ostrzeliwanie Schleswig - Holstein”, kilka pocisków padło na stanowisko, strat nie było.
Wieczorem kpt. Ratajczyk zabrał wolnych w tym czasie ludzi i udał się w kierunku Mostów.
W nocy uzupełniłem części z zamka działa No.2, uszkodzone części w zamku działa No.1 wymieniłem, a zamek wymieniony kazałem zakopać.”

Niemiecki dowódca w tym dniu zanotował kolejną nieudaną próbę oczyszczenia z min podejścia do portu w Gdyni.
„Przed południem wobec silnego przeciwdziałania (*baterii ) trzeba było przerwać nową próbę kutrów trałowych rozszerzenia na północ wolnego od min akwenu, mimo wsparcia artyleryjskiego pancernika „Schleswig– Holstein”, stojącego w basenie Westerplatte i T196.
Do sprawdzenia basenów portu gdyńskiego zestawiono z barkasów trałowców flotyllę złożoną z ośmiu jednostek”.

Zaciskał się niemiecki pierścień wokoło Kępy Oksywskiej.
Wróg atakował na wszystkich odcinkach i siły polskie powoli, ale już widocznie ustępowały im pola.
Kwestią jednego lub dwóch dni było wydanie rozkazu wycofania się z Gdyni.
Coraz częściej bateria prowadziła walkę na dwa fronty.
Odpędzała swym ogniem zbliżające się trałowce i jednocześnie wspomagała siły Lądowej Obrony Wybrzeża płk.Dabka.

„11 IX 39 r. Wczesnych godzina rannych dostałem rozkaz od mjr. Przewoskiego
(*zastepcy dowodcy 1MDAPL) ostrzeliwać miejscowość Mosty i oddałem 50 strzałów.
Około godziny 10.00 powrócił kpt. Ratajczyk z ludźmi.
W dniu tym odbywały się strzelania przy różnych azymutach.
Bateria zostaje ostrzelana przez pancernik, Schleswig-Holstein i traulery typu M. Strat nie ma”.

Pomimo że bateria Canet strzelała do celów lądowych, kmdr.Ruge bojąc się jej ognia, poprosił
o ubezpieczanie akcji kutrów trałowych dowódcę pancernika Schleswig-Holstein.
„Zajęto Puck i Władysławowo.
O zmierzchu flotylla barkasów z trałowców została a wysłana na wstępne rozpoznanie portu gdyńskiego.
Rejs utrudniało burzliwe morze i nadzwyczaj ciemna noc.
Aż do boi wejściowej Gdynia nie znaleziono min, więc istnienie większych zagród minowych wydawało się tu niemożliwe.
Schleswig-Holstein trzymał jedną wieżę w pogotowiu, aby w razie potrzeby osłonić barkasy ogniem na baterię oksywską.
Ta strzelała jednak tylko na froncie lądowym”.

W kolejnym dniu chorąży Brychcy zanotował:

„12 IX 39 r. W godzinach wysłałem część obsługi do wąwozu po amunicję. Zostali oni zaatakowani przez lotnictwo i artylerię nieprzyjacielską, amunicji nie dostarczono.
Strzelanie jak w dniu poprzednim.
Pompa do napełniania płynu przestała działać.
W nocy została naprawiona przez przybyłego puszkarza broni.
Bateria ostrzeliwana jak w dniu poprzednim. Strat żadnych. Widoczność na morzu mała.”

Komandor Ruge w tym dniu ponownie meldował o trudnościach, jakie przysporzyły mu polskie baterie.
Odnotował także udaną akcję polskich kanonierek, których artyleria 75 mm powstrzymała atak sił niemieckich na Oksywie od strony Mostów.
Tego dnia bateria Laskowskiego trafiła niemiecki okręt z osłony trałowców.

„12 września korpus Kaupischa dotarł od zachodu i północy do Kępy Oksywskiej.
Trałowania w kierunku Gdyni nie można było prowadzić z powodu przeciwdziałania baterii lądowych.
Dalej na wschód znów wytrałowano kilka min.
Od zatoki puckiej kanonierki ostrzelały niemieckie wojska lądowe.
Zostały one później wyeliminowane z walki w Jastarni bombami lotniczymi.
W tym czasie trzy trałowce typu Czajka wyłożyły nocą zagrodę 60 min, 3-5 mil na południe od Helu.
Zapora leżała za daleko na północ, aby zagrozić komunikacjom niemieckim.
Schleswig-Holstein ostrzelał rejon baterii Laskowskiego.
Trafiony Otto Braun z doświadczalnego dywizjonu minowego”.

Następnego dnia, jak raportował chorąży, Niemcy wzmocnili swoje siły i otworzyli ogień jednocześnie z kilku jednostek.
Szczęśliwie ostrzał nie wyrządził w tym dniu szkód.

„13 IX 39 r. Strzelanie jak w dniu poprzednim. Około godziny 11.00 ukazały się traulery typu M. Otworzyłem ogień, na co traulery otworzyły tak duży ogień, że zmusiło nas do przerwania strzelania. Otworzył również ogień Schleswig-Holstein.
Strat żadnych.”


Dowódca niemiecki rozczarowany brakiem postępów w wyeliminowaniu polskich baterii nadbrzeżnych, najwyraźniej wiązał nadzieje w rozstrzygnięciu walki na froncie lądowym.
12 września wieczorem oddziały polskie opuściły Gdynię i Redłowo.
Komandor Ruge z satysfakcją mógł napisać:

„Wieczorem 13 września padło Redłowo prawie codziennie ostrzeliwane dotąd przez
Schleswig-Holstein i działa 88 mm Kustenschutzu.
Natarcie na Gdynię ruszyło.
Jednocześnie oddziały lądowe wdarły się na północny skraj Kępy Oksywskiej”.

Następnego dnia, dowodzący baterią Canet zanotował, że artyleria nieprzyjaciela ustawiona
na Górze Focha (*dzisiaj - Wzgórze Maksymiliana) i karabiny maszynowe na budynkach Kapitanatu Portu bardzo utrudniały mu dojście do działa.
Opisał także akcję nieprzyjaciela polegającą na udawaniu „polskich uciekinierów z wolnego miasta Gdańska”.

„14 IX 39 r. Około godziny 8.00 korzystając z bardzo złej pogody, widoczność bardzo mała, zaobserwowano od strony Orłowa przy samych brzegach kolo Gdyni pewną ilość kutrów rybackich i motorówek.
Czołowy kuter posiadał na maszcie flagę polską o wielkich rozmiarach.
Ktoś z obsługi dział powiedział, że są to prawdopodobnie uciekinierzy
polscy z wolnego miasta Gdańska.
Pytając kilkakrotnie telefonicznie co do tych kutrów, nie dostałem żadnych wyjaśnień.
Ponieważ z baterii nie mogłem otworzyć ognia, gdyż krany molo węglowego kryły cel, kazałem strzelać z działek 47 mm, gdyż ze swego stanowiska miały cel widoczny. Okazało się, że obsługa tych działek nie była na stanowisku.
Wobec tego, działka obsadzone zostały przez obsługę baterii i otworzyłem ogień, kutry momentalnie zawróciły do brzegu.
Gdy cel był niewidoczny, przerwałem ogień.
Po pewnym czasie jedna z motorówek podeszła do głównego wejścia portu.
Natychmiast otworzyłem ogień. Motorówka cofnęła się za łamacz fal i już nie była widoczna.
W godzinach popołudniowych nieprzyjaciel zajął stanowisko artylerii na wzgórzu Focha i stanowisko CKM na kranach mola węglowego, jak i kapitanatu portu.
Powodowało to, że w dzień nie było możliwe dojście do działa.”

Nie znajdując sposobu na dokuczliwą baterię niemiecki dowódca
w tym dniu podkreślał jej doskonałe maskowanie.
Przy braku schronów na stanowiskach, ukrycie pozycji ogniowej było sprawa niezmiernie ważną.
Mimo że przedwojenne plany zakładały wybudowanie schronów dla obsługi baterii, nie doszło do ich zrealizowania.
Chcąc, aby bateria była niewidoczna dla nieprzyjaciela, podobnie jak baterie na Helu, zaopatrzono ją w sznurową zieloną siatkę o małych oczkach, w które wplecione były gałęzie drzew i krzewów.
W takim kamuflażu wtapiała się ona doskonale w szatę roślinną oksywskiego wzgórza.

Komandor Ruge w swoim dzienniku pisał:
„Następnego ranka pracowano nad rozminowaniem szlaku w kierunku boi wejściowej Gdynia.
Pod osłoną T196 a częściowo pod zasłoną dymną, 1 flotylla kutrów trałowych zbliżyła się na
1 milę do boi wejściowej portu.”
Później trałowanie trzeba było przerwać, gdyż T196 nie mógł zmusić do milczenia świetnie zamaskowanej baterii oksywskiej.
Do walki włączyła się bateria Helska.
Schleswig-Holstein nie strzelał z powodu kiepskiej widoczności.”

„15 IX 39 r. Około godziny 10.00 przy widoczności bardzo małej, ukazały się dwa traulery typu M w odległości małej w pobliżu boi G.D. (*Gdynia) oddałem do nich dwa strzały. Po drugim strzale działo okazało się już niezdolne do dalszych strzelań. Pękła przednia pokrywa opornika i większa ilość sprężyn powrotnika.
Zawezwałem puszkarza. Przybył chor. G i bosman *Gruszka, którzy stwierdzili, że dalsza reperacja jest niemożliwa, a zatem bateria więcej nie strzelała.
Ogółem działo Nr 1 oddało około 800 strzałów.
Około godziny 18.00 bateria została ostrzeliwana przez działka, które były umieszczone na spichrze zbożowym.
Ponieważ i tym razem obsługa działek 47 mm nie była na miejscu, kazałem działka obsadzić bosmanowi B i matowi Makowieckiemu i otworzyć ogień.
Po kilku strzałach począł nieprzyjaciel ostrzeliwać działka, raniąc ciężko mata Makowieckiego. Wieczorem odszukałem obsługę działek 47 mm i dałem im polecenie, by stale działka były obsadzone.”

(* Z relacji niemieckich wynika, że bateria Canet w dniu 16 września przed południem jeszcze strzelała. Wydaje się wiec, że uszkodzenia o których pisze chorąży miały miejsce dzień później).

Tego dnia dowódca niemiecki dotarł ze swoją flotyllą trałowców do portu w Gdyni.
„Rano 15 września szlak NowyPort – południowe wejście do portu gdyńskiego, został przez
1 flotyllę kutrów trałowych i flotyllę ochrony portu przygotowany na przejście dźwigów pływających w celu podniesienia wraków zalegających u wejścia do portu.
Łodzie przeszukały wówczas basen portowy i rozpoczęły trałowanie akwenu między molami zewnętrznymi i boją wejściową, gdzie według jednego z (*niemieckich) bosmanów miały znajdować się miny, definitywnie nie znaleziono ich jednak.
T196, Nettelbeck, a potem również Nautilus, zacumowały przy molu południowym, gdzie wielki, nieukończony jeszcze gmach, chronił przed widokiem i ostrzałem z Oksywia, poza tym umożliwiał znakomitą obserwację, gdy stanowiska polskie były ostrzeliwane lub bombardowane.”

Jak napisał chorąży w następnym dniu miał miejsce atak bombowy przeprowadzony przez pojedyńczy samolot.
Został on zestrzelony prawdopodobnie przez obsługę karabinu maszynowego w okolicach baterii.
Szczęśliwie dla obrońców, podwieszona pod kadłubem bomba nie wybuchła.

16 IX 39 r. Około godz. 09.00 ukazały się jak dnia poprzedniego traulery typu M. Otwarto ogień z działek 47 mm, który był mało skuteczny. Po pewnym czasie zaatakował działka samolot nieprzyjacielski, który przy nurkowaniu w odległości 50 m od działek gwałtownie opadł na ziemie i się rozbił.
Miał on jedną bombę 200-300 kg, która nie detonowała. Obsługa samolotu poniosła śmierć.”


Komandor Ruge zameldował w tym dniu o zakończeniu usuwania min z toru wodnego z Gdańska do Gdyni.
Bateria Canet nadal utrudniała celnym ogniem podejście do portu w Gdyni.

„Przy wietrze północno-wschodnim 1 flotylla kutrów trałowych przedłużyła wolny od min tor aż w pobliże boi wejściowej Gdynia.
Tor ten pomyślany był dla ciężkich okrętów i w wypadku jego przedłużenia przebiegałyby na wschód od boi.
Dalej na południe pracowały trałowce.
Gdy flotylla kutrów trałowych spróbowała obejść się bez zasłony dymnej, znalazła się pod ciężkim ogniem, tak celnym, że kilka słupów wody zalało pokłady.
Wydzielony do osłony kutrów trałowych trałowiec M4 interweniował natychmiast, wkrótce potem również Nautilus i Nettlebeck.
Po raz pierwszy zauważono Polaków uciekających, baterie rychło umilkły.”

W następnym dniu w pobliżu stanowiska baterii Canet ulokowało się działo 1 baterii Morskiego Dywizjonu Artylerii Lekkiej mjr.Kańskiego.
Nawała ogniowa nieprzyjaciela, skupiała się na coraz mniejszym obszarze bronionym przez oddziały polskie na Babich Dolach i w rejonie budynków Dowództwa Floty.

„17 IX 39 r. W godz. popołudniowych kpt.R. (*prawdopodobnie kpt.Radwan - oficer ogniowy 1 baterii Dywizjonu Artylerii Lekkiej) prowadził strzelanie artyleryjskie, ostrzeliwując stanowiska baterii nieprzyjacielskiej. Cały dzień stanowisko naszej baterii było pod silnym ogniem nieprzyjacielskim.”

W tym dniu stan morza nie pozwalał na skuteczne ostrzeliwanie Oksywia.
Niemcy zgromadzili za to wszystkie dostępne jednostki, aby wykorzystać ich dziala
i ostatecznie złamać opór obrońców.

„Siła wiatru 8, trałowanie przerwane.
M4 ostrzelał ORP Bałtyk, który prowadził ogień z broni maszynowej na niemieckie pozycje na lądzie.
Z Piławy wysłano parowce Moewe i Siegfried uzbrojone po jednym dziale 75 mm i jednym 20 mm.
Do Zatoki Gdańskiej skierowano też okręty szkolne Drache (4 dziala105mm) i Fuchs (3 działa 88mm).”

„18 IX 39 r. Stanowiska baterii ostrzeliwano jak dnia poprzedniego, faktycznie bateria jest bezbronna.”

Okręty niemieckie znalazły się tego dnia pod samą Kępą Oksywską.
Jedynym schronieniem przed ich artyleria pozostał głęboki jar, który nie był widoczny od strony morza.
Bateria milczała już od dwóch dni, ale jak napisał kmdr. Ruge obawiano się jej do samego końca
walk o Kępę Oksywską.

„Wśród ciężkich walk przeciw zaciekle bronionym pozycjom polskim oddziały korpusu Kaupischa zbliżyły się do Oksywia.
Nakazano wysłanie kutrów trałowych do Zalewu Puckiego.
Ostrzelano wschodni kraniec Kępy Oksywskiej.
Stanowiska odwodów polskich musiały być ostrzelane, gdyż były położone głęboko w wyżłobionych jarach.
Chciano też odciąć drogę odwrotu na Hel.
Schleswig-Holstein stanął na ukos od cypla Redłowskiego.
Niemieckie statki krążą między Gdynia i boją wejściową.
Polacy uzyskali kilka dobrze leżących salw, ale potem zostali skutecznie ostrzelani.
Samych polskich dział nie było widać z odległości 3-4 km.
Po dotychczasowych doświadczeniach należało się liczyć z dwiema bateriami 10 cm i 4.7, a także jedną lub dwiema 7.5 cm.
Przetrałowano pas morza 2.5 km od brzegu Kępy Oksywskiej, nie będąc niepokojonym z lądu.”

Nadszedł ostatni dzień walk o Kępę Oksywska.
Ostrzeliwani z lądu, od strony morza i z powietrza obrońcy nie mieli już szans odparcia dalszych ataków.
Jedna z bomb lotniczych trafiła w schron amunicyjny, w którym schroniła się część obsady baterii.
Wszyscy, którzy tam się znaleźli ponieśli śmierć.
Rozbite resztki oddziałów walczyły jeszcze w okolicach budynków Dowództwa Floty
i Babiego Dołu.
Chorąży Brychcy z kilkoma pozostałymi przy nim marynarzami schronił się w głębokim jarze przy baterii.
Tuż przed poddaniem dołączył do nich, wycofujący się z resztami swojego oddziału,
chor.mar. Ludwik Habaj.

„19 IX 39 r. Stanowisko baterii ostrzeliwano jak dnia poprzedniego.
Cztery traulery typu M. podeszły na bardzo bliską odległość ostrzeliwując baterie.
Również stanowiska są ostrzeliwane przez CKM z kranu węglowego i kapitanatu portu.
Około godziny 11.00 samoloty nieprzyjacielskie zaatakowały stanowisko, rzucając kilka bomb, jedna trafia w schron amunicyjny, w którym jest część obsługi.
Wszyscy znajdujący się tam zginęli.
Po nalocie ponownie otwarł nieprzyjaciel ogień artyleryjski, który trwał do przyjścia oddziałów pieszych, które nas zmusiły do poddania się.
Na zapytanie mnie przez D-cę oddziału nieprzyjacielskiego, czy w obrębie stanowiska baterii znajdują się jeszcze oprócz nas marynarze nad brzegiem morza, odpowiedziałem, że nad morzem znajdują się czujki.
Oficer polecił mi je ściągnąć.
Wysłałem jednego marynarza. Przy wykonaniu tej czynności został on ciężko ranny przez inny oddział nieprzyjacielski.
Nieprzyjaciel zajął nasze stanowisko o godz. 19.00.”

W tym czasie Komandor Ruge zapisał w swoim dzienniku ostatnie zadania dotyczące walk o Oksywie.

„19 września Ściągnęliśmy wszystkie wolne jednostki, aby ostrzeliwać możliwie wiele celów jednocześnie.
Szliśmy w odległości 2000 m od brzegu prędkością 10 węzłów na północ.
Wzięliśmy pod silny ogień wąwóz Ostrowski, Babi Dół oraz pobliskie pozycje i łodzie.
Znane nam baterie nie odpowiadały z wyjątkiem dwóch lekkich dział koło Babiego Dołu.
Szybko zmuszono je jednak do milczenia.”

Po upadku Kępy Oksywskiej Niemcy skierowali swoje siły przeciwko obrońcom Helu.
Dowództwo z kontradmirałem Józefem Unrugiem na czele poddało wyczerpane wielodniowymi nalotami i ogniem okrętów siły polskie dopiero 2 października.
W imieniu głównodowodzącego Obroną Wybrzeża kntr.adm.Józefa Unruga dokument podpisał w sopockim Grand Hotelu szef sztabu Dowódcy Floty kmdr.dypl. Marian Majewski.

Podsumowując działalność swoich sił morskich w pierwszych dniach wojny kmdr.Ruge przyznał, że najwięcej problemów w wykonaniu zadania oczyszczenia z min podejścia do portu w Gdyni, sprawiły mu baterie nadbrzeżne:
100 mm na Oksywiu, bateria 75 mm w Redłowie oraz bateria 75 mm w Wąwozie Ostrowskim.

Obrońcy Oksywia po złożeniu broni zostali umieszczeni w obozach jenieckich.
Już po kilku tygodniach przebywania w Oflagach i Stalagach zaczęli gromadzić własne relacje. Dokumentowali w różny sposób zapamiętane w toku walk rozkazy, pełne poświęcenia czyny swoich kolegów, dowódców, jak i zwykłych żołnierzy.

W Oflagu w Prenzlau, do którego trafił chorąży Stanisław Brychcy, pierwsze sprawozdania z wrześniowych walk powstały zgodnie z rozkazem mjr. Byszka już na początku 1940 r.
W tym samym obozie przebywał wtedy płk Pruszkowski, d-ca 1 Morskiego Pułku Strzelców,
więc możliwe, że to on wydał taki rozkaz.
Przypuszczalnie właśnie wtedy chorąży złożył pierwszy raport z działalności baterii Canet.
Wydaje się jednak, że ostateczna wersja sprawozdania powstała pod koniec wojny lub tuż po jej zakończeniu.
Jak wspominali więźniowie w swoich relacjach, częste rewizje uniemożliwiały skuteczne ukrycie dokumentów przed okupantem.
Innym źródłem opisującym co działo się na Oksywiu, są relacje oficerów, którym udało się uciec
z oblężonego Helu na łodziach motorowych, jeszcze przed kapitulacją.
Jednym z nich był por. mar. Jerzy Koziołkowski, z-ca oficera sygnałowego d-cy Dywizjonu Łodzi Podwodnych, pełniący jednocześnie obowiązki oficera dyżurnego Dowódcy Floty.
Przebywając w schronie, skąd wydawano większość rozkazów dotyczących Obrony Wybrzeża, był świadkiem otrzymywania meldunków z pierwszej linii frontu.
Zapamiętane przez niego szczegóły walk zamieścił w dokumencie zatytułowanym
„Meldunki o znanych działaniach wojennych”.
Warto go przytoczyć, gdyż przywołuje słowa samego Dowódcy Lądowej Obrony płk. Dąbka
wspominając bohaterską postawę polskich artylerzystów.

„Płk. Dąbek, d-ca Obrony Lądowej potrafił wszystkim podnieść ducha obrony aż do ostatka.
Utrzymywał w głos, że „ tu nie ma nic do obrony prócz honoru, a to obronimy choćby gołymi rekami.”
Był bezlitosny dla siebie, jak i dla innych.
Wiedząc, że broni z góry straconej pozycji – nie oszczędzał siebie, ani drugich.
On i jego sztab byli ciągle w ruchu, na pozycjach bez jedzenia i spania.”

„Działania naszej artylerii:
()
Pragnę podkreślić doskonałe wyszkolenie naszej artylerii, wspaniałą postawę i zachowanie się artylerzystów, zarówno oficerów, jak i obsługę, szczególnie dowódców baterii: por. Krzywiec, Męczyński, Dehnel, kpt. Przybyszewski, Busiakiewicz.
()

Kpt. Przybyszewski – dca baterii Laskowskiego i kpt.Busiakiewicz– dca baterii 22
(75 mm) - zasłużyli się doskonałym wyszkoleniem obsługi swych baterii.
Bateria Laskowskiego była stale bombardowana i ostrzeliwana – duch wśród załogi był nadzwyczaj dobry – była przykładem dla innych.
Bateria 22 była najsprawniejszą z baterii 75 mm.
Podkreślić trzeba zasługę dowódców, którzy osiągnęli taki poziom wyszkolenia załóg, otrzymując przez wadliwą politykę rozdzielania szeregowych najgorszy element poborowy.
Na bat 22 przygotowany był bunt, mimo to, gdy trzeba było strzelać, to załoga ta strzelała doskonale.
O bateriach w Gdyni szczegółów nie znam, walczyły równie zaciekle i bohatersko, będąc bezustannie bombardowane i ostrzeliwane.

Dowódcą baterii Canet, która szczególnie szkodziła Niemcom i szczególnie była atakowana – był chor.mar. Stanisław Brychcy (były artylerzysta Moltkego spod Jutlandu).
Wykazał się nadzwyczajną odwagą i opanowaniem.”

Walki o Kępę Oksywska okazały się jedną z największych bitew kampanii wrześniowej.
Ilość bezpośrednich starć, ataków i przeciwuderzeń, nie znajduje sobie równych podczas pierwszych tygodni wojny.
Zgromadzone siły polskie w ilości ponad 12 tys. żołnierzy początkowo broniły się na przedpolach Gdyni, aby potem, jeszcze przez tydzień opierać się przeważającym siłom niemieckim na Oksywiu.
Poddali się okrążeni i bez nadziei na pomoc z zewnątrz, po śmierci dowódcy Lądowej Obrony Wybrzeża, płk. Dąbka.
Po wojnie i pobycie w obozach jenieckich wrócili do kraju, aby swoim doświadczeniem pomóc w odbudowaniu Polskiej Floty.
Chorąży Stanisław Brychcy po powrocie do Gdyni w kwietniu 1945r., jako żołnierz rezerwy Marynarki Wojennej, objął stanowisko pierwszego inspektora rybackiego na Helu.
Do jego obowiązków należało wydawanie rybakom pozwoleń na połów ryb i nadzór nad sprzętem połowowym.
6 lipca 1945 r. holownik Krab, którym płynął do Gdyni wszedł na minę tuż przy nabrzeżu,
w Basenie Prezydenta.
Większość załogi i pasażerów holownika oraz ciągniętej z Helu barki zginęła wyrzucona siłą wybuchu do wody lub wprost na nabrzeże.
Wśród nich był Stanisław Brychcy.
Na jego pogrzeb na witomińskim cmentarzu przybyli licznie Gdynianie, jego bliscy i przyjaciele.
Byli też wśród nich Ci, z którymi we wrześniu 1939 r. bronił Oksywia.
To zapewne oni zadbali o to, aby na krzyżu obok nazwiska pojawił się napis:

„Chorąży Marynarki – Dowódca Baterii Canet”



Obsada Baterii Canet Wrzesien 1939.jpg
 Opis:
Relacja chor.mar Czeslawa Szydlowskiego

Obsada Baterii Canet Wrzesien 1939.jpg





Batera Canet - Dowodca.jpg
 Opis:
Relacja por.mar Jerzego Koziolkowskiego - oficera sygnalowego Dowodcy Floty

Batera Canet - Dowodca.jpg





chor.mar S.Brychcy Oflag_.jpg
 Opis:
Oflag - chor.mar.S.Brychcy - siedzi w środku

chor.mar S.Brychcy Oflag_.jpg


Kiezz 
   

VIP


Wiek: 112
Dołączył: Sob Lut 16, 2008 7:55
Posty: 667
Skąd: Gdynia-Oksywie

PostWysłany: Pon Gru 11, 2017 22:02    Temat postu: Re: FOTO - wojna

Muchowskiego 4. Zdjęcie od strony pola państwa Chojków.


Muchowskiego 4. Zdjęcie od strony pola państwa Chojków..jpg

Muchowskiego 4. Zdjęcie od strony pola państwa Chojków..jpg



_________________
GRANICE WOLNOŚCI
Wolność sumienia niech
nie będzie zgodą na grzech



NOCNY WYPAD
morze 
   

VIP


Wiek: 114
Dołączył: Czw Maj 18, 2006 11:04
Posty: 5533
Skąd: Polska

PostWysłany: Pią Lis 02, 2018 16:32    Temat postu: Re: FOTO - wojna

http://www.gdyniawsieci.pl/assets/Uploads/MMG-HM-I-733-1.jpg
morze 
   

VIP


Wiek: 114
Dołączył: Czw Maj 18, 2006 11:04
Posty: 5533
Skąd: Polska

PostWysłany: Wto Sty 28, 2020 14:14    Temat postu: Re: FOTO - wojna

https://static2.s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/9/2571/1200x0/2571669-Domy-na-Oksywiu-uszkodzone-w-czasie-kampanii-wrzesniowej.jpg


https://historia.trojmiasto.pl/55-tys-dawnych-zdjec-Gdanska-Gdyni-Sopotu-i-Pomorza-on-line-n141699.html
Odpowiedz do tematu Strona 7 z 7 Idź do strony Poprzednia    1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat


 
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Możesz zmieniać swoje posty
Możesz usuwać swoje posty
Możesz głosować w ankietach

Forum Gdańsk

  

osiedla Gdańska:

  2 Potoki 3 Kolory Albatross Towers Alfa Park Ambasador Angielska Grobla Apartamenty Nadmorskie Apartamenty Przy Plaży Arkońska Astra Park Atrium Gdańskie Audiopolis Aura Gdańsk Avalon Awiator Bajkowy Park Baltic Center Barbakan Biskupia Górka Błękitna Kaskada Braci Majewskich Brętowska Brama Browar Gdański Brzozowy Park Budowlani Casa Patrizia Castilla (Kowale) Centralpark Chabrowe Chmielna Park Cieszynka City Park Copernicus Cytrusowe Czterobloki Cztery Kąty Cztery Oceany Cztery Pory Roku Długa Grobla Do Studzienki Dolina Dwóch Jezior Dolina Potęgowska Domy Przy Tanecznej Dwa Tarasy Dziedziniec Energooszczędne Fregata Futura Apartamenty Galeon Gardenia Garnizon Habenda Hiszpańskie Hokejowa Horyzont Jabłoniowa (INPRO) Jabłoniowa (PB Kokoszki) Jabłoniowy Sad Jary Jasień Jasień Park Jaworzniaków Jednorożca (Wroński) Jelitkowo Jelitkowski Dwór Jezioro Jasień Jodłowy Park Kameralne Kamienica Francuska Kamienica Pod Wrzosem Kamienice Magellana Kamienice Nad Motławą Kamienice Nad Strzyżą Kamieniczki Akademickie Kartuska 26 Kazimierz Kiełpino Górne Klimaty Klukowo Kochanowskiego 39 Kolorowe Krokusowe Królewskie Wzgórze Kryształowe Kwartał Kamienic Laurowe Lawendowe Wzgórza Leszczynowe Lipce Łostowice Maciejka Maćkowy Marina Primore Matemblewo Migowskie Tarasy Mila Baltica Miłe Miłe Wzgórze Morena Park Morenova Morenowe Wzgórze Myśliwska 17 Myśliwska Park Myśliwski Stok Myśliwskie Nad Jarem Nad Jeziorem Nad Wodą Nadmorski Dwór Neptun Park Niedźwiednik Nova Oliva Nowa Letnica Nowa Osowa Nowator Nowe Osiedle Nowiec Nowy Horyzont Olimp (Kowale) Oliwa Park Optima Orle Gniazdo Orunia Górna Osowa II Osowa Wodnika Ostoja Myśliwska Pana Tadeusza Parkowe Wzgórze Piastów Pięciu Mostów Piotrkowska 27 Platinum Park Platynowa Pogodne Pohulanka PB Górski Polonica Południowe Pomarańczowe Promienne Przeróbka Przy Srebrnej Ptasia Quattro Towers R.S.M. Budowlani Reduta Żbik Rezydencja Marina Robyg Sarnia Dolina Słoneczna Dolina Słoneczna Morena Słoneczne Słoneczne Wzgórza Słoneczniki Smęgorzyno Srebrzysta Podkowa (Kowale) Stary Chełm Stylowe Szafarnia Szmaragdowe Wzgórze Szpora 7 Św. Wojciech Świerkowe Świętokrzyskie Świętokrzyskie (PB EKO) Świrskiego Trzy Dęby Trzy Żagle Ujeścisko Vivaldiego Wieża Leszka Białego Wieżycka Wieżycka Folwark Wiktorii Wilanowska Willa Wajdeloty Wiszące Ogrody Wolne Miasto Wróbla Staw Wzgórze Elizy Wzgórze Focha Wzgórze Magellana Za Słoneczną Bramą Zabornia Zabytkowa Współczesna Zakoniczyn Zapiecek Zielona Dolina Zielone Zielony Stok Złota Karczma

dzielnice Gdańska:

  Aniołki Brętowo Brzeźno Chełm Jasień Kokoszki Krakowiec-Górki Zachodnie Letnica Matarnia Młyniska Nowy Port Oliwa Olszynka Orunia-Św. Wojciech-Lipce Osowa Piecki-Migowo (Morena) Południe Przymorze (Małe i Wielkie) Rudniki Siedlce Stogi z Przeróbką Strzyża Suchanino Śródmieście VII Dwór Wrzeszcz Wyspa Sobieszewska Wzgórze Mickiewicza Zaspa (Młyniec i Rozstaje) Żabianka-Wejhera-Jelitkowo-Tysiąclecia

Forum Sopot

  

osiedla Sopotu:

  Aquarius Dolina Gołębiewska Grunwaldzka 93a Osiedle Marii Ludwiki Osiedle Mickiewicza Polana Świemirowska Przylesie Sopocka Rezydencja

dzielnice Sopotu:

  Brodwino Dolny Sopot Górny Sopot Kamienny Potok Karlikowo Świemirowo

Forum Gdynia

  

osiedla Gdyni:

  Albatros Altoria Apartamenty Altus Apartamenty Centrum Apartamenty Conrada Apartamenty Gdynia 3000 Apartamenty Na Polanie Baltic Villa Batorego 7 Bernadowo Cadena Park Chrobrego Columbus Demptowo Dolina Cisów Fikakowo Fort Forest Gdyńskie Gorczycowa 3 Horyzonty Gdyni Jantarowe Kamienica Bosmańska Kamienica Moderna Kasztanowa Kępa Redłowska Komandorskie Wzgórze Leśne Łanowa I Marco Polo Mistral Morskie Myśliwskie Tarasy Nad Kępą Nawigator Orłowska Bryza Parkowe Patio Róży Pomorska 57 Redłowska Kaskada Redłowski Stok Rezydencja Sokół Rezydencja Tarasy Sea Towers Shiraz Park Skłodowska 8 Skłodowskiej Sojowa Sokółka Sokółka Zielenisz Śniadeckich 4 Transatlantyk Uranowa Villa Spokojna Wiczlino Ogród Willa Nad Morzem Witawa Zacisze Leśne Zielona Dolina Zielone

dzielnice Gdyni:

  Babie Doły Chwarzno - Wiczlino Chylonia Cisowa Dąbrowa Działki Leśne Grabówek Kamienna Góra Karwiny Leszczynki Mały Kack Obłuże Oksywie Orłowo Pogórze Pustki Cisowskie - Demptowo Redłowo Śródmieście Wielki Kack Witomino (Radiostacja i Leśniczówka) Wzgórze Św. Maksymiliana

W REGIONIE:
Bytów Chojnice Gdańsk Gdynia Hel Jastarnia Kartuzy Kąty Rybackie Kolbudy Koleczkowo Kosakowo Kościerzyna Krynica Morska Kwidzyn Lębork Łeba Łęgowo Malbork Mierzeszyn Pruszcz Gdański Pszczółki Puck Reda Rotmanka Rumia Słupsk Sopot Starogard Gdański Straszyn Tczew Ustka Wejherowo Władysławowo Żukowo

      FORUM GDAŃSK     FORUM SOPOT     FORUM GDYNIA     FORUM PRUSZCZ GDAŃSKI     FORUM STRASZYN

    FILMY Gdańsk/Sopot/Gdynia      TRÓJMIEJSKA GALERIA      Co warto zobaczyć na świecie?

Portal www.MojeOsiedle.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników serwisu. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
Copyright © www.MojeOsiedle.pl 2001-2024   Forum Dyskusyjne MOJE OSIEDLE, DZIELNICA i MIASTO
Załóż forum  |   Kontakt  |   O nas  |   Regulamin   |  Reklama