Wysłany: Nie Sie 17, 2008 15:43 Temat postu: Ciekawostki
Internet w Polsce ma już 17 lat
Jak podaje NASK, dziś mija 17 lat od dnia wymiany pierwszych wiadomości między Wydziałem Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, a Centrum Komputerowym Uniwersytetu w Kopenhadze. Wydarzenie to uważane jest za symboliczny początek Internetu w Polsce. Przez kilka pierwszych lat funkcjonowania Internetu w Polsce, NASK był jego jedynym operatorem. Dopiero w 1995 roku do gry wkroczyła Telekomunikacja Polska udostępniając POLPAK-T.
Za datę pełnego podłączenia do Internetu uważa się okolice 20 grudnia 1991 roku, kiedy to Stany Zjednoczone zdjęły wszelkie ograniczenia w łączności. W tym momencie w polski Internet były już wpięte lokalne sieci Wydziału Fizyki UW , Obserwatorium Astronomicznego UW, Centrum Astronomicznego PAN, krakowskiego Instytutu Fizyki Jądrowej, a także pojedyncze komputery Uniwersytu Jagiellońskiego i oczywiście centralny węzeł łączności, zlokalizowany w budynku Centrum Informatycznego UW. Do podłączenia była już prawie gotowa sieć Politechniki Warszawskiej.
Przez kilka pierwszych lat funkcjonowania Internetu w Polsce, NASK był jego jedynym operatorem. Dopiero w 1995 roku do gry wkroczyła Telekomunikacja Polska udostępniając POLPAK-T. Pierwsze połączenie ustanowione między Polską, a Danią miało prędkość 9600 bps. W 1992 roku zestawiono połączenie satelitarne ze Szwecją o prędkości 38400 bps. W tym samym roku nawiązano również łączność z Wiedniem ( 64 kbps ). W 1996 roku NASK udostępnił 3-megabitowe łącze ze Stanami Zjednoczonymi. Obecna, łączna przepustowość łączy zagranicznych NASK przekracza 2 Gbps. _________________ Rudi
Wysłany: Pon Sie 18, 2008 17:31 Temat postu: Re: BIEŻĄCE INFORMACJE I KOMUNIKATY
Stworzono robota kontrolowanego przez żywe komórki mózgu
Robot - hybryda, w którym do sterowania wykorzystano żywe komórki mózgowe szczura, może być narzędziem do badań nad pamięcią - uważają naukowcy z brytyjskiego University of Reading, którzy stworzyli niezwykłą maszynę.
Robot porusza się na kołach i wykorzystuje sonar do wykrywania stojących na jego drodze przeszkód. Zamiast procesora, analizującego dane, ma jednak żywy mózg. 300 tys. neuronów szczura steruje jego ruchem. Komórki "uczą się" jak rozpoznawać przeszkody i jak na nie reagować. Obserwując ten proces naukowcy liczą, że poznają mechanizmy zapamiętywania, funkcjonujące w mózgach żywych istot.
Próbka komórek została pobrana z kory mózgowej szczura i sztucznie pozbawiona połączeń między sobą. Następnie komórki zostały umieszczone w specjalnym pojemniku, w którym utrzymywane są warunki niezbędne do utrzymania tkanki przy życiu. Podłączone do pojemnika elektrody przekazują sygnały z sonaru do neuronów i z powrotem. Dzięki nim mózg szczura uczy się kontrolować maszynę.
Kiedy już ten proces się zakończy, naukowcy zamierzają sztucznie uszkodzić wytworzone połączenia nerwowe w podobny sposób, jak dzieje się to w przypadku chorób Alzheimera i Parkinsona. Ma to pomóc w badaniach nad tymi chorobami i w przyszłości znaleźć sposób leczenia cierpiących na nie osób.
"Jednym z podstawowych pytań, przed którymi stają współcześni neurologowie, brzmi: jak aktywność pojedynczych neuronów łączy się w złożone zachowania całych organizmów. Ten eksperyment pomoże nam zaobserwować kontrolę mózgu nad zachowaniem przy jednoczesnym wglądzie w to co dzieje się z pojedynczymi komórkami" - tłumaczy jeden z naukowców biorących udział w badaniach, dr Ben Whalley. (PAP) _________________ Rudi
Wysłany: Czw Sie 21, 2008 21:04 Temat postu: Re: BIEŻĄCE INFORMACJE I KOMUNIKATY
Wykrywacz kłamstw - ukarać kłamczucha
Jak często zdarza nam się kłamać? Czy te oszustwa uchodzą nam na sucho? Z pewnością nie raz widzieliśmy na filmach pełne napięcia przesłuchania z użyciem wariografu. Jeśli w domowych warunkach chcielibyśmy sprawdzić jak dobrymi jesteśmy kłamczuchami od teraz jest to możliwe.
Na rynku pojawiło się urządzenie o bardzo ciekawej nazwie - Electric Shock Lie Detektor. Jest to nic innego jak wykrywacz kłamstw, który dodatkowo karci kłamcę przez porażenie go małym impulsem elektrycznym. Brzmi to dosyć groźnie, jednak w rezultacie może zapewnić świetną zabawę zarówno dla osoby przesłuchującej jak i przesłuchiwanej. Wystarczy oprzeć dłoń na specjalnie wyprofilowanej podstawce wyposażonej w szereg czujników i poddać się przesłuchaniu. O tym czy nasza ofiara mija się z prawdą na bieżąco informują nas diody LED - dwie zielone i trzy czerwone. _________________ Rudi
Wysłany: Czw Sie 21, 2008 21:08 Temat postu: monopoly
Gdynia górą , się głosowało to się wygrało (ściągnięte ze strony miejskiej)
Gdynia jako jedyne miasto z Polski znalazła się na planszy gry MONOPOLY, o co tak zawzięcie wszyscy - razem z Państwem - walczyliśmy wiosną! Od teraz Gdynia będzie znana w ponad
50 krajach całego świata, a jej nazwa zakorzeni się w 37 językach. Tyle bowiem wersji językowych Monopoly Świat zostanie wydanych już na jesieni.
Przypomnijmy, że na początku roku Gdynia przez 6 tygodni! walczyła o prawo do jednej z dwóch tzw. dzikich kart, by znaleźć się na nowej planszy wraz z miastami, które rywalizowały w innej konkurencji - między tymi, które wytypował do rozgrywek producent gry.
My musieliśmy zawalczyć najpierw o obecność, a następnie o maksymalną liczbę głosów rywalizując praktycznie z całym światem...
Na ostatnim etapie naszymi największymi rywalami były: TAIPEI i w Polsce Szczecin.
Ostatecznie dwie dzikie karty trafiły do Taipei i Gdyni! Jak nas poinformował producent gry - firma Hasbro: w zabawie padło ponad 5 milionów głosów z 6 kontynentów!
Gdynia jako jedyne miasto z Polski znalazła się na pierwszej międzynarodowej planszy Monopoly Świat!
"Paryż, Londyn, Nowy Jork, Gdynia?
Polacy po raz kolejny udowodnili, że potrafią zjednoczyć siły i zrobić coś na skalę światową. Dzięki ich aktywności Gdynia znalazła się wśród 22 najpiękniejszych miast na Ziemi. Z takimi miastami, jak Montreal, Ryga, Kapsztad, Belgrad, Paryż, Jerozolima, Hong Kong, Pekin, Londyn, Nowy Jork, Sydney, Vancouver, Szanghaj, Rzym, Toronto, Kijów, Istambuł, Ateny, Barcelona, Tokio i Tajpej tworzy międzynarodową planszę najbardziej popularnej gry na świecie." - pisze do nas Hasbro w oficjalnym zawiadomieniu o wygranej.
Oficjalna prezentacja nowej planszy MONOPOLY, na której jest także Gdynia, nastąpi 28 sierpnia 2008 r.
20937_filebig[1].jpg
_________________ "Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami"
Wysłany: Czw Sie 21, 2008 22:49 Temat postu: Re: BIEŻĄCE INFORMACJE I KOMUNIKATY
Gazeta Świętojańska:
Piłkarska reprezentacja Marynarki Wojennej już po raz trzeci zagra w eliminacjach Pucharu Polski w piłce nożnej. Tegoroczną walkę o Puchar marynarze zainaugurują w najbliższą sobotę (23 sierpnia), meczem z GKS Luzino. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 13:00 na boisku przy Porcie Wojennym w Gdyni - Oksywiu (rondo Bitwy pod Oliwą). Wstęp na mecz jest wolny.
To już trzecia szansa marynarzy na to piłkarskie trofeum. Po raz pierwszy w eliminacjach Pucharu Polski w piłce nożnej, reprezentacja Marynarki Wojennej zagrała w 2006 roku. Marynarze pokonali wówczas 3 drużyny z A i B klasy zdobywając łącznie 8 bramek. Rok później piłkarze MW zostali wyeliminowani po pokonaniu dwóch drużyn z województwa pomorskiego.
W ramach przygotowań do tegorocznych rozgrywek eliminacji Pucharu Polski marynarze rozegrali mecz kontrolny z reprezentacją marynarzy z Urugwaju, których żaglowiec zawitał do Gdyni. Mecz ten (rozegrany w środę, 20 sierpnia) zakończył się remisem 2:2.
Reprezentacja piłkarska Marynarki Wojennej jest jedyną wojskową, amatorską drużyną, która w bieżącym roku startuje po raz trzeci drugi w rozgrywkach Pucharu Polski na wybrzeżu. W jej skład wchodzą piłkarze służący na co dzień w jednostkach wojskowych MW RP. Tradycją stały się już spotkania piłkarskie rozgrywane pomiędzy polskimi marynarzami, a drużynami, składającymi się z marynarzy okrętów bander zagranicznych goszczących w Gdyni.
Wysłany: Sob Sie 23, 2008 8:41 Temat postu: Re: BIEŻĄCE INFORMACJE I KOMUNIKATY
Amerykanka Jessica Alena Smith złożyła pozew przeciwko Apple - kobieta zarzuca firmie, że sprzedała jej telefon, którego jakość nijak ma się do tego, co firma z Cupertino deklarowała w materiałach promocyjnych. Sprawa dotyczy przede wszystkim problemu zrywania połączeń z siecią 3G, stwierdzonego w najnowszym iPhone'ie 3G.
Mowa tu o problemie, o którym pisaliśmy w tekście "iPhone 3G ma problemy z... 3G?" - http://www.pcworld.pl/news/162775/iphone.3g.ma.problemy.z....3g..html. Okazało się bowiem, że nowy iPhone wyjątkowo często zrywa połączenia z siecią 3G -jako przyczynę tego faktu specjaliści wskazują zbyt niski poziom czułości urządzenia na taki sygnał lub wadliwy układ 3G - http://www.pcworld.pl/news/163032/iphone.3g...za.problemy.odpowiada.infineon..html wyprodukowany przez firmę Infineon.
Pani Smith ta niedoskonałość iPhone'a 3G dopiekła najwyraźniej bardzo mocno - do tego stopnia, że Amerykanka zdecydowała się na złożenie pozwu do sądu. W przedstawionych przez nią dokumentach czytamy m.in., że w materiałach reklamowych urządzenia producent twierdził, że iPhone gwarantuje wyjątkowo szybkie przesyłanie danych ( np. e-maili czy podczas surfowania w Sieci ). Rzeczywistość okazała się zupełnie inna - transfer danych jest wolny, a na dodatek urządzenie ustawicznie rozłącza się z siecią 3G ( w pozwie mowa jest o "niezwykle wysokiej liczbie przerwanych połączeń" - mimo iż J. Smith mieszka w okolicy, w której sygnał 3G jest bardzo silny ). Dlatego też kobieta postanowiła się domagać rekompensaty od Apple'a.
Kobieta domaga się od firmy Jobsa naprawienia telefonu ( lub wymiany na sprawny egzemplarz ) a także niesprecyzowanego na razie odszkodowania za problemy z urządzeniem. Warto odnotować, iż Apple prawdopodobnie szykuje już uaktualnienie dla oprogramowania iPhone'a 3G, które rozwiązać ma problem ze zrywaniem połączeń - być może więc już wkrótce przynajmniej część roszczeń powódki zostanie zaspokojona.
Prawnicy kobiety zaznaczają, iż z doniesień prasowych wynika, że problem nie dotyczy jedynie urządzenia pani Smith - dlatego też złożyli wniosek o uznanie ich pozwu za zbiorowy ( wtedy stronami sporu będą Apple i ogół nabywców iPhone'a 3G ). Sąd nie podjął jednak na razie decyzji w tej sprawie _________________ Rudi
Wysłany: Nie Sie 24, 2008 10:08 Temat postu: Re: BIEŻĄCE INFORMACJE I KOMUNIKATY
Podczas tegorocznej konferencji Intel Developer Forum, która odbywa się właśnie w San Francisco Justin Rattner, technologiczny szef Intela przedstawił wizję koncernu dotyczącą tego, jak nasz świat może wyglądać w roku 2050. Według inżynierów Intela już za kilka lat będziemy mogli korzystać z bezprzewodowego zasilania rozmaitych urządzeń. Trwają bowiem prace nad rezonansowym łączem energetycznym (WREL), które pozwoli na przykład na naładowanie notebooka po wejściu do konkretnego pomieszczenia bez konieczności podłączania urządzenia do jakiegokolwiek źródła zasilania. Wystarczy, że w pokoju będzie pracował tak zwany rezonator.
Nieco bardziej futurystyczna wizja przedstawiona przez Rattnera dotyczy tak zwanych catomów. Chodzi i mikroroboty, z których miałyby być budowane na przykład obudowy komputerów, klawiatury lub monitory. W zależności od potrzeb użytkownika catomy zmieniałyby kształt konkretnego urządzenia. Jako przykład Rattner podał notebook, który raz mógłby być na tyle mały, by zmieścić się w kieszeni, innym razem zmienić się w telefon komórkowy, a w końcu w pełnowymiarowy komputer przenośny służący do pracy. Prace nad catomami trwają obecnie w laboratoriach Intela.
Wielkie nadzieje Rattner wiąże w przyszłości z robotami (nie on jeden zresztą, dodajmy). Zademonstrował dwa prototypy robotów, z których jeden potrafi wyczuwać obecność przedmiotów zanim jeszcze ich dotknie. Druga z maszyn z kolei potrafi rozpoznawać twarze i szybko wykonywać wiele poleceń.
Wizje Intela są śmiałe, choć trzeba przyznać, że prace nad podobnymi technologiami trwają obecnie w laboratoriach na całym świecie. Na ile staną się rzeczywistością – przekonamy się za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat. _________________ Rudi
Wysłany: Pon Sie 25, 2008 9:19 Temat postu: Re: BIEŻĄCE INFORMACJE I KOMUNIKATY
Ostatni pobór w naszej historii nie jest ulgowy. Stanęło do niego już 270 tys. dziewiętnastolatków i ok. 30 tys. tysięcy starszych mężczyzn, a także kilka tysięcy kobiet.
Niektórzy byli pewni, że wojsko o nich zapomniało, ale nic z tego. Polska armia przechodzi na zawodowstwo i jest to dla niej ostatnia szansa, żeby choćby siłą ściągnąć do siebie fachowców. Na wielu z nich wezwania spadły jak grom z jasnego nieba.
Piotr Bittner z Chorzowa wkrótce skończy 26 lata i właśnie dowiedział się, że powołano go do wojska. Armia skorzystała z tego, że stracił pracę i z powodów finansowych na trzecim roku informatyki zawiesił studia. Wojsko od razu po niego sięgnęło. Dyskusji nie uznaje. Piotr w październiku chce wrócić na studia, znalazł pracę w firmie, która daje mu szansę na rozwój i jest gotowa wysłać na kilkumiesięczny staż do Francji, ale oczywiście nie będzie czekać, aż nowy pracownik wróci z wojska.
Na komisji byłem z chłopakiem tylko po podstawówce; bardzo chciał iść do wojska, ale go nie wzięli. Ze mną nie było dyskusji. Jemu wojsko mogłoby pomóc. A mnie tylko zrujnuje plany i to, co już z trudem osiągnąłem - mówi Piotr.
Wojsko powołuje tych poborowych, którzy są potrzebni - komentuje mjr Tomasz Mazurek, p.o rzecznika Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Jak każdy pracodawca, armia jest zainteresowana najlepszymi i zachęca ich do pozostania. W maju tego roku minister obrony narodowej podpisał rozporządzenie, które pozwala żołnierzom służby zasadniczej już po trzech miesiącach przejść do służby nadterminowej, co wiąże się z większym uposażeniem.
Marzeniem byłoby, gdyby wszyscy poborowi mieli maturę, bo z nimi dobrze pracuje. Ale to niemożliwemjr Tomasz Mazurek
Marzeniem byłoby, gdyby wszyscy poborowi mieli maturę, bo z nimi dobrze pracuje. Ale to niemożliwe - dodaje.
Dzisiaj wojsko jest nowoczesne, wymaga ludzi o odpowiednich kwalifikacjach. Nie ma czasu na ich kształcenie od podstaw, dlatego poborowy, który w wieku 19 lat nie ma nawet gimnazjum, mniej nas interesuje. Ale za to chłopak ze szkołą średnią może u nas zyskać prawo jazdy albo zdobyć fach kierowcy. Otwieramy różne drogi kariery zawodowej - zapewnia płk Zbigniew Piątek, szef Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Katowicach.
Płk Piątek przyznaje, że do wojska chętnie wciela się studentów, którym na studiach powinęła się noga. Ale nie wszystkich - zaznacza. Głównie takich, którzy już wcześniej mieli problemy z zaliczaniem roku, wciąż zmieniali kierunki czyli wiecznych studentów. Może czas spędzony w jednostce pomoże im się zdyscyplinować.
Ponad 300 tys. osób musi w tym roku stawić się przed komisję wojskową i wytłumaczyć. Kto nie ma uregulowanego stosunku do służby, nie uczy się i ma zdaną maturę, może być pewien powołania.
Nie ma zmiłuj: wezwania do WKU dostają nawet 40-letni panowie z brzuszkami, którym przez lata udało się wywinąć od służby. Albo studenci, którzy postanowili przerwać naukę nawet na kilka miesięcy.
Na wielu młodych Polaków wezwania spadły jak grom z jasnego nieba. Piotr Bittner z Chorzowa wkrótce skończy 26 lat i właśnie dowiedział się, że powołano go do wojska. Armia skorzystała z tego, że stracił pracę i z powodów finansowych na trzecim roku informatyki zawiesił studia. Wojsko od razu po niego sięgnęło. Dyskusji nie uznaje. Piotr w październiku chciał wrócić na studia. Na komisji byłem z chłopakiem tylko po podstawówce. Bardzo chciał iść do wojska, ale jego nie wzięli. Ze mną nie było zmiłuj. Jemu wojsko mogłoby pomóc, a mnie tylko zrujnuje plany i to, co już z trudem osiągnąłem - mówi nam Bittner.
Bezskutecznie walczył z wojskowymi na komisji 26-letni Marek Morasiewicz z Wrocławia. Kończył architekturę na politechnice, kiedy zawalił rok. Uczelnia od razu powiadomiła WKU i młody człowiek właśnie dostał kartę powołania. Nieważne, że od października miał ponownie podjąć studia. W dodatku jest niepełnosprawny: ma jedną nogę krótszą od drugiej o dwa centymetry.
Armia tłumaczy, że taki pobór to planowe działanie mające wyłuskać osoby, które mają przydatne dla wojska kwalifikacje. I ma nadzieję, że choć część z tych osób zdecyduje się potem zostać zawodowymi żołnierzami.
Jak każdy pracodawca, armia jest zainteresowana najlepszymi - mówi mjr Tomasz Mazurek, p.o. rzecznik Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. W maju minister obrony narodowej podpisał rozporządzenie, które pozwala żołnierzom służby zasadniczej już po trzech miesiącach przejść do służby nadterminowej, co wiąże się z większym uposażeniem, zamiast 200 zł żołnierz miesięcznie może dostać 1700 zł - dodaje.
Dlaczego jednak nie wręcza biletów osobom po zawodówkach? Dzisiaj wojsko jest nowoczesne, wymaga ludzi o odpowiednich kwalifikacjach. Nie ma czasu na ich kształcenie od podstaw, dlatego poborowy, który w wieku 19 lat nie ma nawet gimnazjum, mniej nas interesuje - zapewnia płk Zbigniew Piątek, szef Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Katowicach.
Od przyszłego roku nie będzie już poboru, zastąpi go rekrutacja. Od 2010 r. armia będzie składała się z zawodowców i ochotników.
Można przeczekać za granicą
Pobór na starych zasadach trwa do końca 2008 roku. Przed komisją powinni stawić się 19-latkowie oraz ci, którzy nie dopełnili wcześniej tego obowiązku. Studenci i uczniowie po poborze mogą spać spokojnie. Jeśli dostali odroczenie, do czynnej służby nie zostaną już wcieleni. Po rejestracji trafili do kartotek "na wypadek wojny". Unikający wojska oraz przebywający za granicą, do 60. roku życia mogą być doprowadzeni przed komisję siłą (np. podczas odwiedzin w kraju). Jeżeli stanie się to po 2008 roku, w kamasze nie trafią. Skończy się na rejestracji, ale poniosą odpowiedzialność karną za złamanie przepisów ustawy o powszechnym obowiązku obrony (o wymiarze kary zadecyduje sąd). Jeśli zgłoszą się sami, skończy się na rejestracji.
Z posłem Aleksandrem Szczygłą, byłym ministrem obrony narodowej, rozmawia Michał Wroński:
Wkrótce armia będzie zawodowa, a dziś powołania do wojska dostają osoby o wysokich kwalifikacjach i poukładanym życiu osobistym. Czy to jest słuszne?
- Wojsko nie powinno już wyciągać po nich ręki. Ochotników powinniśmy przyciągać do armii atrakcyjnymi zarobkami, a nie fortelami - takimi jak wcielanie kogoś w nadziei, że po odbyciu służby zasadniczej skusi się na karierę żołnierza zawodowego.
Czy jednak nie jest już za późno, by bazując na samych tylko ochotnikach z ulicy, liczyć na stworzenie zawodowej armii?
- To zasadniczy punkt sporny między mną a ministrem Klichem. Uważam, że termin 1 stycznia 2010 roku jako data stworzenia armii w pełni zawodowej jest nierealny. Plany mówią o 120 tysiącach żołnierzy w koszarach - obecnie mamy 90 tysięcy żołnierzy służby zawodowej i nadterminowej. Potrzebujemy zatem 10 tysięcy ochotników w tym roku i 20 tysięcy w roku przyszłym. Tego się nie da zrobić!
Widzi Pan jakąś możliwość pozyskania tych brakujących 30 tysięcy osób?
- Umiejętna promocja armii. Jesienią 2007 roku prowadzono taką akcję na terenie kilku województw i zgłosiło się około tysiąca kandydatów.
Anarchiści: Idź do wojska, zostań trupem
"Dołącz do najlepszych" - zachęca z plakatu piątka uśmiechniętych żołnierzy w wyprasowanych mundurach. To część kampanii Ministerstwa Obrony Narodowej mająca zachęcić młodych ludzi, by wstępowali do wojska. Swoją kontrakcję zatytułowaną: "Idź do wojska. Zostań trupem!" szybko przygotowali anarchiści. I na twarzach pięknych wojaków zaczęli przyklejać trupie czaszki. Dlaczego?
Bo propagandowa ofensywa armii jest chamska i urąga naszej godności. Organizacja powołana do obrony naszego kraju okupuje Irak i Afganistan, używana jest do załatwiania dziwnych międzynarodowych interesów - mówi jeden z członków anarchistycznej grupy Manufaktura organizującej akcję.
Pierwsze oszpecone billbo-ardy pojawiły się w ubiegłym tygodniu na ulicach Poznania. Potem do protestu przyłączyli się również członkowie grup z innych miast, między innymi z Warszawy, Szczecina i Krakowa, którzy w podobny sposób przerobili plakaty w swoich miastach.
Dla nas kampania MON to żenada - mówi jeden z krakowskich anarchistów. Z jednej strony: "dołącz do najlepszych" i uśmiechnięte twarze, a z drugiej chaotyczna łapanka do wojska, którą obserwujemy w ostatnich tygodniach. Taką promocją armia nie poprawi swojej reputacji - dodaje. Dla pilotującego kampanię Michała Łazowskiego, zastępcy szefa oddziału promocji Departamentu Wychowania i Promocji Obronności MON, akcja anarchistów to jednak zwykły akt wandalizmu.
Z jednej strony cieszy nas, że reklama wywołuje emocje. Ale z drugiej, taka forma dyskusji jest dla nas niedopuszczalna - uważa Łazowski. Nikogo tą kampanią nie ogłupiamy. Na plakatach występują prawdziwi żołnierze. Wojsko cieszy się ogromnym, ponad 70-procentowym zaufaniem społecznym. Inna sprawa, że armia to ciężka służba, która nierzadko kończy się utratą życia. Perfidne i niesmaczne jest, gdy ktoś próbuje to zdyskredytować.
Kampania MON obejmująca ponad dwa tysiące billboardów oraz spoty w telewizji kosztowała ok. 3 miliony złotych. Oprócz anarchistów, suchej nitki na plakatach z żołnierzami, nie zostawili też specjaliści od reklamy. Są kiczowate. Piękni żołnierze są jak z komunistycznego zdjęcia propagandowego, a rysunkowy chłopiec wygląda jak z "Bolka i Lolka". Do tego ten patos... - kręci głową Andrzej Kaszubski, copywriter i specjalista ds. reklamy. - Czy w ten sposób można zachęcać młodych ludzi do służby wojskowej? Mnie by nie zachęcili. _________________ Rudi
Wysłany: Pon Sie 25, 2008 9:25 Temat postu: Re: BIEŻĄCE INFORMACJE I KOMUNIKATY
Rozmowa przez telefon może nas słono kosztować. Bo w Zgorzelcu komórki łapią niemiecki sygnał. Rozmawiając przez telefon komórkowy w Zgorzelcu, można wpaść w prawdziwą pułapkę. Rachunek za takie połączenia może cię przyprawić o zawał - ostrzega Sebastian Lakatosz, młody mieszkaniec Zgorzelca.
To dlatego, że w kilku punktach centrum miasta telefony samoczynnie przełączają się na niemieckie sieci komórkowe, których sygnał jest tu mocniejszy od polskich. Wówczas włącza się tzw. roaming, a to oznacza wyższe koszty rozmów i wysyłanych SMS-ów.
Kilka razy telefon przełączył mi się w tryb roamingu. Wysłałem parę SMS-ów przez niemiecką sieć. Zorientowałem się, dopiero, kiedy sprawdziłem stan konta - opowiada Sebastian. Płaci nie tylko ten, kto dzwoni, ale także ten, kto odbierze telefon.
Koszty mogą być ogromne. Na przykład przy abonamencie w wysokości 55 zł w sieci Orange koszt połączenia z innymi telefonami komórkowymi to 55 gr/min, a wysłanie SMS-a to 20 gr. Jednak gdy telefon pracuje w roamingu, koszt rośnie od 2,20 zł/min do 4,90 zł/min. Wysłanie krótkiej wiadomości tekstowej (SMS) w roamingu kosztuje 1,50 zł. Koszt minuty odebranego połączenia to od 1,10 zł do 2 zł/min.
Ofiarami niechcianego roamingu najczęściej padają użytkownicy telefonów sieci Orange. Maria Piskier, rzecznik firmy na Dolny Śląsk, obiecuje, że sprawdzi, czy zmiana operatora w Zgorzelcu nie ma związku ze zwiększeniem mocy niemieckich nadajników. Od razu dodaje, że na uznanie reklamacji związanych z niechcianym roamingiem klienci raczej nie mają co liczyć.
Jak ręcznie zmienić sieć W telefonach firmy Nokia z systemem Symbian trzeba wejść w zakładki narzędzia/ustawienia/sieć i wybrać ręczny wybór sieci. W telefonach LG wybieramy kolejno zakładki: ustawienia/łączność /sieć/wybór sieci. Podobnie w Siemensach i Samsungach. Warto co jakiś czas sprawdzać, który operator nas obsługuje, bo aparaty mają tendencję do ponownego automatycznego zmieniania sieci. _________________ Rudi
Wysłany: Wto Sie 26, 2008 2:03 Temat postu: Re: BIEŻĄCE INFORMACJE I KOMUNIKATY
Nie ma zmiłuj: wezwania do WKU dostają nawet 40-letni panowie z brzuszkami, którym przez lata udało się wywinąć od służby.
Rudi, tutaj raczej autor mocno przegiął, do wojska nie bierze sie osób w tak "podeszłym" wieku
Za moich czasów wiek graniczny to było 28 lat. Nie wiem jak jest teraz, ale coś nie dowierzam, ze aż 40 lat.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Portal www.MojeOsiedle.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi
zamieszczanych przez użytkowników serwisu. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo
lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną
lub cywilną.