Wiek: 114 Dołączył: Czw Maj 18, 2006 11:04 Posty: 5533 Skąd: Polska
Wysłany: Czw Lis 09, 2006 23:42 Temat postu: wojenne mogiły
KAPIJA pokazał nam kilka zdjęć wojennych mogił. Pamiętam te zapomniane groby, które pokazał Pan na stronie Babich Dołów. Pamiętam też Pana opowieść o Piaśnicy. Listopadowy czas pozwala na refleksję...
Groby obrońców Oksywia z 1939 roku skłaniają rzeczywiście do zadumy.
Warto chyba przed wizytą na oksywskim cmentarzu (jeśli ktoś ma czas aby zejść na sam dół) spojrzeć na fotografie tych mogił, zrobione przez niemieckiego fotografa, jesienią 1939 roku.
Widok tych samych grobów ze świeżo ściętymi kwiatami, poszarpanymi chełmami i drewnianymi krzyżami, robi na mnie olbrzymie wrażenie.
W większej części tych mogił spoczywają młodzi ludzie (z poboru), na ogół młodsi od nas...
Porównajcie dzisiejszy widok oksywskich grobów z tymi fotkami:
Wysłany: Pią Lis 10, 2006 20:56 Temat postu: Fotki
KAPIJA - pokazał nam historię: początki odbudowy cmentarza MW na Oksywiu.
Może się mylę, ale Pan chyba nam wkleił kiedyś nieco inne fotki, co świadczy o tym, że posiada Pan bezcenne, doskonałe archiwum fotograficzne, nie tylko Babich Dołów, ale także Oksywia!
Nawiązując do poprzedniego linku:
http://www.gotenhafen.one.pl/hugo_jaeger.html#
ci młodzi ludzie mieli dopiero wejść w życie, ale musieli je oddać - także za to, abyśmy na tym forum mogli pisać po polsku.
W dniu Święta Niepodległości oddaję Im najwyższy szacunek!
Wiek: 114 Dołączył: Czw Maj 18, 2006 11:04 Posty: 5533 Skąd: Polska
Wysłany: Pią Paź 12, 2007 8:49 Temat postu: Jesień
Małymi krokami zbliża się listopad.
Jesień skłania nas do wspominania tych osób, które już odeszły.
Wklejam październikowe fotografie jednej z najbardziej znanych mogił na oksywskiej nekropolii.
Wiek: 114 Dołączył: Czw Maj 18, 2006 11:04 Posty: 5533 Skąd: Polska
Wysłany: Sob Paź 13, 2007 15:06 Temat postu: Miejsce widokowe?
Wkleję kilka fotek i fragment starego tekstu nt. oksywskiego cmentarza.
Wiecie Państwo, moim marzeniem jest odsłonięcie panoramy Gdyni na tym cmentarzu.
Dziś jest to niewykonalne z powodu stanowiska marynarki wojennej, ale kiedyś - kto wie?
Wystarczyłoby przyciąć korony kilku topoli na terenie portu wojennego...
Wiek: 114 Dołączył: Czw Maj 18, 2006 11:04 Posty: 5533 Skąd: Polska
Wysłany: Nie Paź 14, 2007 7:48 Temat postu: Oksywska nekropolia
Wiem, że dawni i obecni mieszkańcy szeroko rozumianej Kępy Oksywskiej odwiedzają jesienią cmentarz.
Wklejam mały fragment tekstu P. Dzianisza z polecanej Wam kilkakrotnie książki: Na początku było Oksywie, 1253-2003 (s. 53).
Dodam też jedną fotkę, ilustrującą ten tekst.
Chodząc po cmentarzu, możemy zwrócić uwagę na skąpe resztki dawnej panoramy Gdyni (słynnej kiedyś na cały kraj), na pozostałości dawnych mogił (niewiele ich jest).
Wklejam też dla przypomnienia odnośnik na fotkę i informację z tej nekropolii, którą wkleiłem Wam około rok temu:
Józef Jaworski (ur. 19 października 1903 w Zgierzu, zm. 19 września 1939 na Oksywiu) ); lekkoatleta, architekt, żołnierz.
Uczęszczał do Państwowego Gimnazjum Humanistycznego Męskiego im. Bolesława Chrobrego w Piotrkowie Trybunalskim. W 1920 walczył w 33. Łomżyńskim Pułku Piechoty. W 1935 ukończył studia na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Skończył też Szkołę Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim, a od 1 stycznia 1933 r. był podporucznikiem rezerwy.
Należał do krakowskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Rzeczypospolitej. Jego najbardziej znany projekt architektoniczny to kontrowersyjny Hotel na Kalatówkach w Zakopanem.
Lekkoatletyką zajął się już w gimnazjum, potem przeniósł się do AZS w Warszawie, gdzie trenował w latach 1923-1932. Jako biegacz dziesięć razy pobił rekord Polski, osiem razy został mistrzem Polski i pięciokrotnie był reprezentantem Polski w meczach międzypaństwowych. W 1924 w Warszawie podczas Akademickich Mistrzostw Świata zdobył złote medale w biegu na 3000 m i sztafecie 4 x 400 m oraz wziął udział w Olimpiadzie w Paryżu. Niestety nie ukończył biegu eliminacyjnego na 800 m, ale zajął szóste miejsce w przedbiegach na 1500 m. W 1926 wygrał Bieg Narodowy, a rok później w Rzymie ponownie został złotym medalistą Akademickich Mistrzostw Świata w biegu na 3000 m. W 1928 ponownie reprezentował Polskę na Olimpiadzie w Amsterdamie, gdzie zajął czwarte miejsce w przedbiegach na 1500 m. Już jako były zawodnik w latach 1937-1939 był członkiem zarządu PZLA.
W 1939 r. jako żołnierz 1. Morskiego Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej bronił Wybrzeża. Zginął podczas obrony Oksywia.
Wiek: 114 Dołączył: Czw Maj 18, 2006 11:04 Posty: 5533 Skąd: Polska
Wysłany: Sob Paź 20, 2007 19:58 Temat postu: Deszczowy dzień
Dziś (20.10.2007) przez cały, chłodny dzień mocno lał deszcz. Poszedłem na oksywski cmentarz. Tuż przy wejściu jest mogiła. Wklejam fotki oraz notkę biograficzną z "Encyklopedii Gdyni".
Wiek: 114 Dołączył: Czw Maj 18, 2006 11:04 Posty: 5533 Skąd: Polska
Wysłany: Czw Paź 25, 2007 10:56 Temat postu: Zbliża sie 1 listopada...
Im bliżej 1 listopada, tym częściej bywamy na oksywskich nekropoliach.
Dziś, nad ranem byłem tam także (na cmentarzu parafialnym).
Zrobiłem fotki grobowca dosyć znanej osoby.
Wklejam mały fragment jego wspomnień, dotyczący Gdyni:
Bolesław Jan Kukiełka
(gdyńskie fragmenty wspomnień)
Życie kreślone historią
...W 1926 roku Ojciec został przeniesiony do Gdyni, do Dowództwa Floty. W tym czasie był kapitanem artylerii. Przez jakiś czas z Mam pozostawaliśmy w Toruniu. Wreszcie wyjechaliśmy do Gdyni. Pamiętam kiedy, po przejechaniu terytorium Gdańska, po raz pierwszy zobaczyliśmy z okien pociągu morze. Miałem wtedy chyba pięć lat. Nie mogłem wiedzie, że zaczyna się bardzo ważny rozdział w moim życiu.
W Gdyni zamieszkaliśmy w wojskowej willi przy ulicy 10 Lutego. Znowu w jednym pokoju. Obok mieszkali, chyba także w jednym pokoju, państwo Kruszewscy z synem Wackiem. Kapitan Kruszewski był saperem w Szefostwie Fortyfikacji. Z Wackiem, od tego czasu, przyjaźniliśmy się. Między willą a ulicą budował się blok z mieszkaniami dla oficerów. W tym czasie cała Gdynia była w budowie. Na ulicy 10 Lutego stał jeszcze nie rozbudowany budynek poczty, naprzeciwko nas, budynek banku oraz szkoła powszechna. W centrum Gdyni rosło zboże. Pola należały do pana Skwiercza, Kaszuba. To by mój pierwszy kontakt z rolnictwem i to w centrum Gdyni. Równocześnie z miastem budowano port. Coś fascynującego. Gdy tylko mogliśmy, chodziliśmy oglądać budujący się port. Można powiedzieć, że wychowaliśmy się na tej ogromnej budowie i w atmosferze tej budowy. Coś pozostało we mnie z tego okresu na całe życie. Koło mnie ciągle coś się działo. Gdy czasami nic się nie działo, byłem zdziwiony i sfrustrowany. Myślę, że późniejsza potrzeba działania wywodzi się właśnie z tego okresu czasu.
Naprzeciwko poczty rósł zagajnik świerkowy. Za zagajnikiem znajdował się rynek, gdzie chodziliśmy z Mamą po zakupy. Po wybudowaniu domu oficerskiego przenieśliśmy się tam do trzypokojowego mieszkania na trzecim piętrze. Obok kuchni znajdował się czwarty pokoik dla gosposi. Od ulicy by duży pokój z balkonem, z którego rozpościerał się wspaniały widok na budujący się port i na Kępę Oksywską, a od strony podwórza przejściowy pokój, także z balkonem. Z tego balkonu, był widok na pola zaczynające się za willą, w lewo na Kamienną Górę, a w prawo na zalesione wzgórza. Stojąc na jednym balkonie, można było widzieć przez obydwa pokoje, osoby stojące na drugim balkonie. Jeżeli dodam, że obydwa balkony znajdowały się w osi budynku nad przejściową bram, nietrudno zrozumieć pokusę, gdy do lokalu Rodziny Wojskowej szły panie. W tym czasie wiele pań nosiło kapelusze. Obliczyliśmy z Lesiem, wtedy był już nazywany Foką, a ja Lwem, ile czasu trzeba na przejście przez bramę. Jeden z nas stał na balkonie od ulicy i liczył od momentu, kiedy pani znikała w bramie. Na dany znak, po odliczeniu czasu potrzebnego na przejście bramy, wspólnik wylewał wodę. Prawie zawsze trafialiśmy w cel. Kończyło się to wizytą oburzonego męża oblanej pani no i przeprawą z Ojcem. Po jakimś czasie ta zabawa nam się znudziła.
Nasz dom był w tym czasie chyba najwyższym domem Gdyni. Do bloku wprowadziło się kilkanaście rodzin oficerskich. Nad nami mieszka kapitan marynarki Pichut. Miał syna, trochę starszego, z którym się zaprzyjaźniłem. Pod nami mieszka major saper Rudolf Fryszowski. Miał syna Ryszarda, mojego rówieśnika, z którym także zaprzyjaźniłem się. Obok mieszka kapitan marynarki Olejnik, mający syna w moim wieku. Na samym dole, w czteropokojowym mieszkaniu, mieszkał komandor Mohuczy z dwoma synami. Starszy, Ryś, mój rówieśnik, był moim kolegą szkolnym. Po jakimś czasie wprowadził się komandor Steyer z dwoma synami, Jimem w moim wieku i o rok starszym Donaldem. Jim był moim kolegą. Po raz pierwszy znalazłem się w tak licznym towarzystwie chłopców w moim wieku. Obraz nie byłby pełny, bez wspomnienia Masi, córki komandora inżyniera Świtalskiego, mieszkającego o piętro niżej. Syn komandora Bolek był o kilka lat starszy. Pamiętam, że rok przed maturą zmienił naukę języka na inny i pomimo tego świetnie zdał maturę. Grywał na fortepianie stojącym w salonie państwa Świtalskich. Bolek zdał na medycynę na uniwersytecie poznańskim. Masia, chyba z braku dziewczynek, lgnęła do naszej grupy a ponieważ dzielnie nam sekundowała w naszych wyczynach, tolerowaliśmy ją. Po naszym wyprowadzeniu się z willi, teraz stojącej w podwórzu, umieszczono w niej Komendę Placu, pluton żandarmerii z aresztem, oraz Rodzinę Wojskową. Podwórze zostało wyasfaltowane i otoczone po bokach betonowym murem. W asfalcie były dwa odpływy kanalizacji deszczowej. Do bloku wchodziło się przez bramę. Wejścia do bloku, z podwórza, były dwa. Na parterze, obok bramy, mieszka pan Szmit dozorca. Miał on z nami niemało kłopotu. Gdy pada większy deszcz zatykaliśmy wyloty do kanalizacji i robiliśmy z podwórka basen pływacki, co kończyło się wlewaniem się wody do kotłowni centralnego ogrzewania. Pan Szmit szalał, ale by, pomimo wszystko, bardzo tolerancyjny.
Obok naszego bloku, na placu odsuniętym od ulicy, znajdowało się kino "Czarodziejka". Nad wejściem do kina, zaraz za naszym potem, był daszek mający dookoła kolorowe szybki, oświetlane wieczorem. Te szybki były ogromną pokusą dla Foki, który wybijał je z procy. Prowadziło to do nieporozumień rodzinnych, gdy Ojciec musiał za te szybki płacić. Wszędzie coś się budowało. Niestety, pędzono nas z terenów budowy, chyba ze względu na bezpieczeństwo. 1go czerwca 1931 roku ukończyłem 7 lat i nadszedł czas rozpoczęcia nauki. Zostałem oddany do szkoły powszechnej Sióstr Urszulanek. Była to klasa koedukacyjna. To by także mój pierwszy większy kontakt z dziewczynkami. Niewiele pamiętam z tego okresu i żadnej z koleżanek. Po zakończeniu roku szkolnego zostałem przeniesiony do Szkoły Powszechnej nr 1 na ulicy 10 Lutego, niedaleko domu. Z jakiegoś nieznanego mi powodu przyjęto mnie do 3ej klasy i tym sposobem szedłem w systemie edukacyjnym o rok wcześniej. Do tej szkoły uczęszczali wszyscy moi koledzy i przyjaciele z naszego podwórka. Raczej miło wspominam mój pobyt w tej szkole. Co jakiś czas do szkoły przywożono skrzynie pomaracz, lub grejpfrutów i wydawano nam bezpłatnie przy wyjściu ze szkoły. Podobno były to owoce, za które ktoś nie zapłacił cła. W tym czasie środkiem płatniczym między nami w szkole były znaczki, lub skorupy orzecha kokosowego. Po orzech kokosowy robiliśmy wyprawy do portu, gdy przypływał statek i stawał przed olejarnią. Taki statek było widać z naszego balkonu. Kiedy się pojawiał, udawałem się na wagary do portu i zbierałem rozsypane podczas wyładowywania skorupy orzecha kokosowego. Wracałem do szkoły zamożnym człowiekiem. Chodzenie do portu, w czasie ładowania czy rozładowania statków nie było dozwolone, a zwłaszcza dzieciom, ale nie miałem wielkich trudności w "poruszaniu się" po porcie pod wagonami i unikania złapania przez straż portową.
Wiek: 114 Dołączył: Czw Maj 18, 2006 11:04 Posty: 5533 Skąd: Polska
Wysłany: Pią Paź 26, 2007 15:11 Temat postu: Latarnia
Cytat:
Pamiątkowy obelisk na Oksywiu
1 listopada br.na Oksywiu odbędzie się uroczystość odsłonięcia pamiątkowego obelisku w miejscu gdzie niegdyś stała latarnia morska /teren Cmentarza Marynarki Wojennej/.
Latarnia Oksywska zaświeciła po raz pierwszy w dniu 1 października 1887 roku. Obsługiwana była jak wszystkie ówczesne polskie latarnie morskie przez rodzinę ewangelicką. Zbudowana została na potrzeby statków, które szukały schronienia przed północnymi i zachodnimi sztormami za Półwyspem Helskim.
Latarnia zbudowana została na pustkowiu, na wschód od wsi Oksywie, na wysokim, stromym klifie (39 m.n.p.m.), 60 metrów od linii brzegowej. Na prawo od latarni znajdował się dziki jar zwany przez latarników „Morskim Okiem", a stromo w dół w kierunku plaży schodziła ścieżka i kamienne schodki prowadzące do wąskiego pomostu. Zalesiony klif w celu umocnienia i ochrony przed falami, był w tym miejscu wyłożony kamiennym około 40 metrowym wałem. Co parę tygodni do podniszczonego pomostu przypływał statek z Pucka przywożący żywność dla latarnika i jego rodziny. Latarnia morska na Oksywiu była w owym okresie najmniejszą polską latarnią morską. Latarnia emitowała białe, światło błyskowe, które powtarzało się co 3 sekundy i widoczne było z odległości 8 mil morskich. Latarnia była udostępniona do zwiedzania przez turystów za opłatą w wysokości 1 złotego polskiego.
Obelisk odsłaniany 1 listopada będzie miniaturą dawnej latarni.
Wiek: 114 Dołączył: Czw Maj 18, 2006 11:04 Posty: 5533 Skąd: Polska
Wysłany: Sob Paź 27, 2007 11:15 Temat postu: Dziennik Bałtycki
Cytat:
Gdynia. Replika latarni morskiej stanie na Oksywiu
Zamiast 10 metrów wysokości, będzie mierzyła tyle, ile rosły mężczyzna - jakieś 180-190 centymetrów. Jej odsłonięcie nastąpi w 120. rocznicę pierwszego błyśnięcia światłem przez historyczną poprzedniczkę, która okrzyknięta została niegdyś najmniejszą polską latarnią morską. By miniatura starej latarni stanęła dokładnie w tym samym miejscu co kiedyś, zmobilizowani zostali fachowcy z Marynarki Wojennej, którzy drobiazgowo analizowali mapy satelitarne i wyznaczali miejsce. Udało się. W czwartek, 1 listopada na cmentarzu Marynarki Wojennej w Gdyni Oksywiu uroczyście odsłonięta zostanie replika zasłużonej, starej latarni morskiej. Pomysłodawcą i... projektantem jest ksiądz kmdr prałat Bogusław Wrona, dziekan Marynarki Wojennej.
- Skąd taki pomysł? - śmieje się ksiądz Bogusław Wrona. - Z miłości do latarni morskich. Wie pani, że grupa pasjonatów tych budowli stale się powiększa. A ponieważ stara latarnia na Oksywiu była na terenie podległego mi cmentarza, więc i ja dołączyłem do tej grupy. Ludzie kochają latarnie morskie! A poza tym, wraz z komitetem miłośników Oksywia, chcieliśmy uczcić w jakiś ciekawy sposób 120. rocznicę postawienia u nas latarni. Pomysł wykluł się dokładnie w dzień rocznicy. A do realizacji droga była krótka - raptem miesiąc.
Stara latarnia oksywska zaświeciła po raz pierwszy 1 października 1887 roku. Obsługiwana była, jak wszystkie ówczesne polskie latarnie morskie, przez rodzinę ewangelicką. Powstała w celu stworzenia lepszej orientacji statkom, które szukały schronienia przed sztormami za Półwyspem Helskim. Stała wtedy na pustkowiu, na wschód od wsi Oksywie, na wysokim, stromym klifie 39 metrów nad poziomem morza i 60 metrów od linii brzegowej. Na prawo od latarni był dziki jar, zwany przez latarników Morskim Okiem, a stromo w dół w kierunku plaży schodziła ścieżka i kamienne schodki, prowadzące do wąskiego pomostu. Zalesiony klif w celu umocnienia i ochrony przed falami, był w tym miejscu wyłożony kamiennym ok. 400 metrowym wałem. Co parę tygodni do podniszczonego pomostu przypływał statek z Pucka, przywożąc żywność dla latarnika i jego rodziny.
Latarnia na Oksywiu była w owym czasie najmniejszą polską latarnią morską. Ośmiokątna wieża latarni przylegała do jednopiętrowego budynku mieszkalnego latarnika. Wysokość wieży wynosiła 10,6 metrów, a światło znajdowało się 46,5 metra nad poziomem morza. Wewnątrz latarni znajdował się aparat Fresnela IV klasy, którego światło było wynikiem spalania olejów mineralnych. Latarnia emitowała białe światło błyskowe, które powtarzało się co 3 sekundy i widoczne było z odległości 8 mil morskich.
- Oksywska latarnia została zniszczona na początku działań wojennych w 1939 roku - opowiada ksiądz Wrona. - Jej replikę zaprojektowałem sam. Wykonana będzie z granitu. Niestety, nie będzie świecić. Jej montaż zaczniemy w poniedziałek, a już w czwartek, w dzień Wszystkich Świętych zapraszamy wszystkich gdynian na mszę świętą o godz. 12, złożenie kwiatów na grobach i odłonięcie repliki latarni morskiej o godz. 13.Historia latarni morskich jest tak stara jak historia żeglugi. Rozpoczyna się od dwóch budowli, które zostały zaliczone do siedmiu cudów świata - latarni w Aleksandrii i Kolosa Rodyjskiego.
Największy rozwój latarni w Polsce miał miejsce na przełomie XIX i XX wieku. Jako pierwsza powstała wówczas latarnia w Jastarni Borze w 1872 roku. Trzy lata poźniej wyrosły kolejne w Rozewiu i Gąskach, a w 1887 roku w Gdyni Oksywiu.
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Możesz zmieniać swoje posty Możesz usuwać swoje posty Możesz głosować w ankietach
Portal www.MojeOsiedle.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi
zamieszczanych przez użytkowników serwisu. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo
lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną
lub cywilną.