Wysłany: Pon Sie 28, 2006 13:33 Temat postu: Re: Informacje historyczne o Oksywiu
do pana "P":
wkleił pan na forum Babich Dołów bardzo interesujące zdjęcie czołgu. Mam w związku z tym jedna prośbę do pana, ale wolałbym załatwić to nie rpzez forum.
bardzo prosze pana o kontakt przez "prywatną wiadomość" (mozna kliknąć guzik "pm" poniżej), lub napisac jak można się skontaktowac z panem.
dziękuję.
Ostatnio zmieniony przez Arek_79 dnia Fri Mar 23, 2007 0:39, liczba edycji: 1
Wysłany: Czw Sie 31, 2006 12:06 Temat postu: OBYWATEL
Wkleję Wam napis, widniejący na jednym z nagrobków na oksywskim cmentarzu. Zwróćcie uwagę na użycie słowa "obywatel". Kiedyś tak mawiano o ludziach godnych czci i szacunku... Dziś to słowo spowszedniało.
Wysłany: Śro Lis 08, 2006 13:21 Temat postu: Re: Informacje historyczne o Oksywiu
Chciałbym tu napisać o pociagu Pancernym Smok Kaszubski, bo widze iż mylicie pojęcia
Lądowa Obrona wybrzeza posiadała we wrzesniu 1939 roku- trzy prowizoryczne pociagi pancerne
1.- tzw. artyleria na lorach- oddelegowane do Kartuz
2. pociąg który brał udzial w wypadzie na Osowe i po nim nie był juz zdatny do uzytku
3. Smok Kaszubski- zbudowany w Warsztatach MW miedzy 4- 6 IX 1939
Zajmijmy się tym ostatnim:
Był to pociąg pancerny złożony z 2 wagonów towarowych, 2 węglarek, oraz lokomotywy OKL-27[taka stoi przed budynkiem PKP na Grabówku]. Obsługę parowozu stanowili gdyńscy kolejarze, a wśród 20-osobowej załogi większość stanowili podoficerowie i marynarze z byłej kompanii obsługi portu. "Smok Kaszubski" operował na odcinku Oksywie-Chylonia-Wejherowo, rażąc Niemców ogniem 1 działka 247 mm i ckm. Dowódca pociągu kpt. mar. Jerzy Błeszyński w walce pod Redą został śmiertelnie raniony, a po jego zranieniu, zakończonym śmierciąw szpitalu, porucznik marynarki Florian Hubicki. W dniach 6-12 września 1939 r. Smok Kaszubski wspierał Polaków w rejonie Wejherowa, Redy i Rumi. W czasie postoju, w dniu 12 września, koło stacji kolejowej w Chyloni, został zaatakowany przez grupę niemieckich bombowców i ciężko uszkodzony. W ten sposób słynny pociąg pancerny zakończył swój szlak bojowy właśnie w Chyloni a nie jak ktoś napisał pod Wejherowem
znalazłem ciekawy opis historii szkolnictwa na Oksywiu:
Cytat:
Historia szkoły
Według starych kronik pierwsza oksywska szkoła powstała w 1817 r. - była to kryta słomą chata. Nie udało się niestety zlokalizować miejsca tej szkoły. Na początku XX wieku wybudowano nową szkołę przy wiejskiej drodze, nazywającej się przed II Wojną Światową Oksywską (obecnie ul. Płk Dąbka), w pobliżu skrzyżowania z ul. Dickmana, gdzie obecnie stoi duży kiosk spożywczy, tzw. zieleniak. Murowany z czerwonej cegły i kryty dachówką budynek miał dwie sale lekcyjne. Jedynym wówczas nauczycielem był Ebert, rodem z Oksywia, pełniący również obowiązki organisty. Na początku I Wojny Światowej doszedł jeszcze jeden nauczyciel, Bigalski z Piły.
Dynamiczny rozwój Gdyni na przełomie lat 20-tych i 30-tych związany z budową portu i przyznaniem praw miejskich - nie ominął również i najstarszej, historycznej dzielnicy Gdyni-Oksywia. Po powrocie Polski nad Bałtyk przybył na Oksywie Mieczysław Ogrodowski, któremu z dniem l kwietnia 1920 r. powierzona została posada kierownika szkoły. Rozwój Oksywia związany z budową portu wojennego i później stoczni sprawił, że tutejsza szkoła przekształciła się z początkowo dwu-oddziałowej, a potem cztero-oddziałowej na siedmio-oddziałową.
W 1933 r. przy ulicy Dickmana powstał długi barak jako filia szkoły, służący szkole do chwili obecnej. Były w nim zlokalizowane 4 klasy oraz mieszkanie woźnego, potem jedną klasę zamieniono na bibliotekę. Jednak zwiększająca się ilość mieszkańców Oksywia spowodowała konieczność budowy nowej, większej szkoły. Dzięki staraniom m.in. kierownika szkoły i zarazem radnego miasta, Mieczysława Ogrodowskiego w 1935 r., przy ulicy Dickmana buduje się nową, dużą szkołę.
Już we wrześniu 1936 r. w tym nowoczesnym budynku rozpoczyna się nauka w szkole, która nosiła nazwę "Publiczna Szkoła Powszechna nr 4" (obecnie jest tu V LO). W szkole tej do 1939 r. uczyło około dwudziestu nauczycielek i nauczycieli; m.in. Maria Teleżanka, Józefa Rybicka, Wojciech Rutkowiak, Maksymilian Kapsz, Jadwiga Kawińska, Agnieszka Krzy żakówna, Teodor Delong, a od 1939 r. Aniela Bartlewiczówna, Franciszek Polachowski, Piotr Cieślowski, Aldona Cieślak, Wajdówna, Bratke, Staśkiewiczowa, Sochaczewski. Niestety, nie wszystkich nauczycieli możemy wymienić z braku przedwojennych dokumentów.
W tej nowej szkole w godzinach popołudniowych działała również 3- letnia "Publiczna Szkoła Dokształcająca Zawodowo" dla uczniów zdobywających praktykę zawodową w warsztatach remontowych Marynarki Wojennej na Oksywiu. Szkołę tę ukończył m.in. późniejszy nauczyciel wychowania technicznego w naszej szkole Stanisław Kaleta. Można jeszcze dodać, że we wspomnianym już baraku z 1933 r. część pomieszczenia służyła jako salka gimnastyczna, a w starej szkole pozostały warsztaty szkolne i sekretariat oraz mieszkanie kierownika Mieczysława Ogrodowskiego.
Do 1939 roku szkoła oksywska uważana była za jedną z najlepiej wyposażonych placówek oświatowych posiadała m.in. gabinet lekarski i dentystyczny, doskonałe pracownie prac ręcznych i własną introligatornię. Pewnym utrudnieniem były piece kaflowe, gdyż w czasie budowy gmachu zbyt szczupłe fundusze nie pozwoliły na instalację centralnego ogrzewania.
Szkoła posiadała również świetnie zorganizowane i prowadzone drużyny zuchów i harcerzy, z których jeden, Alfred Dyduch, mając zaledwie 14 lat zginął we wrześniu 1939 r. od kuli niemieckiej na Obłużu.
W dniu wkroczenia Niemców do Oksywia - 19. IX. 1939 r. - w godzinach popołudniowych spłonęła doszczętnie stara szkoła trafiona pociskiem artyleryjskim, a w czasie okupacji rozebrano jej mury i teren zniwelowano. Pozostał po niej nie zabudowany plac.
W czasie działań wojennych szkoła służyła jako szpital i jej pomieszczenia Niemcy mocno zdewastowali. We wrześniu 1939 r. blisko szkoły Niemcy ustawili działa, z których ostrzeliwali broniący się Hel.
W okresie okupacji szkoła służyła dzieciom niemieckim, potem również polskim, z nauką oczywiście w języku niemieckim, bez udziału polskich nauczycieli.
Już pod koniec maja 1945, a więc niespełna dwa miesiące po wyzwoleniu Gdyni, z inicjatywy przedwojennego kierownika szkoły Ogrodowskiego na Oksywiu rozpoczyna się nauka szkolna. Jednak nie on został kierownikiem, a pani Pluta. Zajęcia do końca czerwca odbywają się w baraku, obok masywnego schronu przy ul. Bosmańskiej, gdyż gmach szkolny wykorzystywała przez pewien czas Armia Radziecka (na boisku szkolnym stały m.in. działa), a dosyć zdewastowany budynek wymagał uporządkowania. Do szkoły zgłaszają się i młodsi i starsi uczniowie, którym wojna przerwała naukę, zarówno z Oksywia jak i z sąsiednich dzielnic Obłuża i Babich Dołów. Ta pierwsza po wojnie placówka oświatowa w tej części Gdyni startowała zresztą w trudnych warunkach, ale już od września 1945 r. rozpoczyna się nauka w pojedynczych klasach podstawowych w przedwojennym gmachu szkoły. Początkowo przerośnięci wiekiem uczęszczali osobno na tzw. komplety. Kierownikiem tej Szkoły Powszechnej nr 4 został pan Zmysłowski, a po jego powołaniu na stanowisko inspektora w Gdyni, tę funkcję objął pan Wojciech Stenia. W pierwszych latach po wojnie nauczycielami byli w większości przedwojenni pedagodzy, m.in. Aleksandra Krzyżanowska, Stefania Maciak, Zenobia Kurr, Leon Kurr, Franciszek Polachowski, Pelagia Sterna, Jędrzejak, Zbigniew Firkus, Helena Horbal, Mysłakowska, Stadnicka, Mrozińska, Terlecka, Moch, nieco później również Leokadia Woś, Dobrowolski, Moszczyński (były AK-owiec), Anikin (Rosjanka), Brzezińska, Helena Markiel. Kilka osób debiutowało w zawodzie nauczycielskim. Funkcję woźnego sprawował oddany swej pracy pan Malikowski.
Wiek: 114 Dołączył: Czw Maj 18, 2006 11:04 Posty: 5533 Skąd: Polska
Wysłany: Wto Paź 16, 2007 11:41 Temat postu: Fotografie
Wklejam dwie fotografie i fragment MPZP.
Za kilka lat poniższe widoki staną się historią, a dzisiaj senne skrzyżowanie ulic Miegonia i Dickmana może być całkiem ruchliwym zakątkiem Oksywia.
Wybrałem "wątek historyczny", aby pokazać wam wszystkim jak szybko teraźniejszość odchodzi do historii. Zobaczcie np. na boisko szkolne przy V LO. Jeszcze kilka lat temu miało ono inny kształt, a w miejscu parkingu stał parterowy baraczek. Dziś jest to już historia...
Może ktoś wklei kilka nowych fotografii, które dokumentują zmiany naszego Oksywia? Mnie np. "umknął" plac zabaw przy ul. Godebskiego (ze ścieżką rowerową i boiskami). Dziś stoją tam bloki wojskowego TBS-u.
Wiek: 114 Dołączył: Czw Maj 18, 2006 11:04 Posty: 5533 Skąd: Polska
Wysłany: Nie Paź 21, 2007 19:03 Temat postu: Tym dzisiaj żyjecie
Ludzie dziś pasjonują się wyborami parlamentarnymi. Ciekawe, czy udokumentowaliście ten klimat w fotografiach? A jutro to właśnie stanie się historią... Umykają nam chwile, zdarzenia, ludzie...
Wklejam fotkę wejścia do V LO, gdzie dziś także oddawano głosy:
Wiek: 114 Dołączył: Czw Maj 18, 2006 11:04 Posty: 5533 Skąd: Polska
Wysłany: Czw Lis 22, 2007 10:14 Temat postu: Z przewodnika c.d.
Z przewodnika Bernarda Chrzanowskiego (1910 r.):
Cytat:
Najstarszy to kościół na kaszubskim brzegu. Rozległa i zamożna jego parafia, w końcu XVI w. wyróżniała się przywiązaniem do katolicyzmu, podczas gdy w okolicy reformacya czyniła postępy. Dzisiejszy jej proboszcz, ksiądz Muchowski, zesłany był za 1863 r. na Sybir.
Dołączył: Sob Maj 27, 2006 19:48 Posty: 7459 Skąd: Babie Doły
Wysłany: Pon Gru 03, 2007 11:24 Temat postu: Re: Informacje historyczne o Oksywiu
Na Oksywiu jest ulica Arendta Dickmana - więc poczytajmy ...
Cytat:
Admirał Dickman zginął bohatersko w bitwie pod Oliwą
W niedzielę, z okazji 380. rocznicy śmierci admirała Arenda Dickmana, w bazylice Mariackiej w Gdańsku, w miejscu pochówku bohatera zwycięskiej bitwy pod Oliwą 28 listopada 1627 roku, poświęcono płytę nagrobną. W uroczystej mszy świętej uczestniczyli przedstawiciele dowództwa Marynarki Wojennej z kompanią honorową, poczty sztandarowe stowarzyszeń oficerskich oraz oliwskie bractwo rycerskie Inogici.
- Bitwa zapisała się złotymi zgłoskami w historii Polski - przypominał ks. infułat Stanisław Bogdanowicz. - Dziś modlimy się nie tylko w intencji admirała, ale również około dwustu poległych podczas bitwy marynarzy.
W ubiegłym roku przeprowadzono badania archeologiczne kwatery grobowej nr 238, w której pochowano 17 mieszczan. Potwierdziły one informacje archiwalne oraz dokładną lokalizację kwatery, w której spoczął admirał.
- W tym roku zamontowaliśmy nową płytę nagrobną, zbliżoną wymiarami do oryginalnej - informuje Tomasz Korzeniowski, główny konserwator bazyliki Mariackiej.
Pochodzący z Holandii admirał Dickman, już jako gdańszczanin, w 1626 roku wstąpił na służbę do polskiego króla Zygmunta III Wazy. Przed bitwą pod Oliwą został wyznaczony na stanowisko głównodowodzącego polskiej floty biorącej udział w walce na galeonie "Święty Jerzy". W czasie bitwy, będąc na pokładzie zdobytego już szwedzkiego galeonu "Tigern", został śmiertelnie trafiony przypadkową kulą artyleryjską. Imieniem admirała Dickmana nazwano jedną z ulic w Oliwie, a także oliwską drużynę harcerską.
Agata Cymanowska - POLSKA Dziennik Bałtycki
Zdziwił mnie fakt, że pani redaktor nie zadała sobie trudu i nie poszukała tych nazw dokładnie. Przecież to Oksywie ...
Czytamy dalej ...
Cytat:
Ekshumacja polskiego Nelsona
Bartosz Gondek, Gdańsk2006-01-23, ostatnia aktualizacja 2006-01-23 20:01
Ustalono dokładne miejsce pochówku admirała Arenda Dickmana. Zwycięstwo nad Szwedami pod Oliwą stawia go na równi z Janem Karolem Chodkiewiczem czy Stanisławem Żółkiewskim
Wczesnym rankiem 28 listopada 1627 roku polska flota, która stała przy twierdzy Latarnia, rzuciła cumy i podniosła żagle. Celem była szwedzka eskadra, która uniemożliwiała statkom korzystanie z portu w Gdańsku.
Blokada perły w koronie Rzeczypospolitej trwała już ponad rok - Skandynawowie wypowiedzieli wojnę miastu 14 sierpnia 1626 roku. Chroniło je dziesięć okrętów polskiej floty utworzonej staraniem komisarzy króla Zygmunta III Wazy. Tylko trzy z nich zaliczały się do typowych jednostek wojennych. Pozostałe były jedynie uzbrojonymi statkami kupieckimi.
W porównaniu z największą ówczesną potęgą morską Europy było to mniej niż mało. Ale na eskadrę blokującą port zupełnie wystarczało. Na wodach Zatoki Gdańskiej operowało wówczas sześć wrogich okrętów. Słabszych liczebnie, ale lepszych pod względem parametrów taktycznych. Pięć było wojennymi galeonami.
Zwycięstwo pod Oliwą
O wyjściu w morze polskiej eskadry zadecydowano w ostatniej chwili. Nadeszły jesienne sztormy i zmęczeni szwedzcy marynarze chorujący od pewnego czasu na szkorbut mieli już niedługo wracać do domu. Do pierwszej poważnej bitwy w historii polskiej marynarki wojennej przysposobiono 770 żołnierzy piechoty morskiej pod dowództwem kapitana Jana Storcha i 390 marynarzy.
Nad całością operacji czuwał admirał Arend Dickman, Holender urodzony w 1572 roku w Delft. Z zawodu kupiec i kapitan przybył w 1608 roku do Gdańska. Uchodził za doświadczonego i biegłego żeglarza. To sprawiło, że królewscy komisarze floty nakłonili go w 1626 roku do służby dla Korony. Głównodowodzącym polskiej floty został nieco przez przypadek. Jego przełożony Wilhelm Appelman zachorował i w ten sposób Dickman został 24 listopada 1627 roku wyznaczony na stanowisko admirała.
Kiedy Dickman kazał stawiać żagle, wrogie okręty zbliżały się już od strony Helu. Moment wyjścia polskiej eskadry nie został wybrany w sposób przypadkowy. Przeciwny wiatr sprawił, że wrogie okręty musiały halsować, łamiąc szyk i dzieląc się na dwie grupy. Dickman wykorzystał tę okazję i wbił się między nie. Potem skierował swój okręt "Święty Jerzy" na największego "Tigerna", na którym przebywał dowódca Szwedów admirał Nils Stiernsköld. Królewscy żołnierze i marynarze zuchwałym abordażem zdobyli okręt. Kule wystrzelone z polskich muszkietów zabiły Stiernskölda. Dwie inne jednostki, "Wodnik" i "Biały Lew", zaatakowały drugiego co do wielkości "Solena". Szwedzki szyper wysadził okręt w powietrze. Potem mówiło się w Gdańsku, że "Słońce zaszło w Południe" ('Solen' oznacza po szwedzku Słońce). Pozostałe szwedzkie okręty, widząc niekorzystny rozwój sytuacji, wycofały się do Piławy. W bitwie oprócz dwóch żaglowców Gustaw II Adolf stracił 350 ludzi. 67 Szwedów dostało się do niewoli.
Zwycięstwo odbiło się szerokim echem na europejskich dworach. Zostało też skrzętnie wykorzystane przez królewską dyplomację. O tym, jak bardzo prestiżowo dotkliwa była ta porażka dla Szwedów, niech świadczy to, że pomścić ją miał rok później jeden z największych i najpotężniejszych ówcześnie okrętów świata - "Vasa" - który zatonął w dziewiczej podróży 10 sierpnia 1628 roku. Po 333 latach podniesiono go z dna i dziś można go oglądać w Sztokholmie.
Niestety, i po polskiej stronie nie obyło się bez strat. Życie straciło 47 żołnierzy i marynarzy. Podczas szturmu "Tigerna" zginął kapitan Storch. Już zaś pod sam koniec bitwy zabłąkana kula wystrzelona najprawdopodobniej z jednego z własnych okrętów, urwała nogi admirałowi Dickmanowi. "Polski Nelson" zmarł i pochowany został 4 grudnia na koszt króla w gdańskiej bazylice Mariackiej. Trumnie towarzyszyła kompania honorowa piechoty morskiej, królewscy komisarze i rada miasta. Przed nią pędzono 33 pary powiązanych jeńców szwedzkich. Wraz z Dickmanem w bazylice umieszczono także doczesne szczątki Storcha i Stiernskölda. Z czasem przeniesiono ich jednak w inne miejsca. Admirał został sam i coraz bardziej popadał w zapomnienie. Po ponad trzech wiekach nikt nie był w stanie dokładnie powiedzieć, gdzie leży.
Odszukać admirała
Pod koniec listopada dwaj gdańscy badacze - archiwista Stanisław Flis i historyk sztuki Jakub Szczepański - zainspirowani publikacją lokalnego dodatku "Gazety", postanowili określić dokładne miejsce pochówku dowódcy polskiej floty. Nie było to jednak proste zadanie. Grząski grunt, na którym posadowiono bazylikę Mariacką (największy ceglany kościół w Europie), uniemożliwiał budowanie krypt. Zmarłych chowano wprost w ziemi, w kilku, a nawet kilkunastu warstwach. Niemożliwa była więc identyfikacja na podstawie zachowanych trumien. Kilkaset płyt nagrobnych, pod którymi znajduje się około sześciu tysięcy zwłok, zostało podczas ostatniej wojny przemieszczonych. W takich warunkach jedyną szansą na odnalezienie dokładnej kwatery, w której leży admirał, były badania porównawcze ksiąg grzebalnych bazyliki Mariackiej z XVII wieku z ocalałym planem płyt nagrobnych z 1730 roku. Plan wykorzystywany był pierwotnie przez administratorów kościoła przy identyfikacji miejsc opłaconych przez taką lub inną rodzinę kupiecką. W szczęśliwie zachowanych księgach figuruje informacja, że admirał leży jako drugi od dołu w grobie numer 238 zawierającym 16 zwłok. Przy adnotacji dotyczącej pogrzebu zachował się nietypowy dla innych osób, częściowo czytelny wpis, który można przytoczyć w dosyć dowolnym tłumaczeniu: "1627, 4 grudnia, Arend Dickman, 55 lat. Ten godny szacunku człowiek poświęcił swoje życie dla ojczyzny, odnosząc 28 listopada zwycięstwo na wodzie" lub "w bitwie morskiej".
Tyle mówią dokumenty. Aby ostatecznie potwierdzić ustalenia archiwistów, konieczne są badania archeologiczne. Mają się one rozpocząć w czerwcu. Proboszcz bazyliki Mariackiej ks. infułat Stanisław Bogdanowicz i konserwator obiektu Tomasz Korzeniowski powołali zespół badawczy, w którym obok archeologów z Uniwersytetu Gdańskiego wezmą udział antropolodzy, konserwatorzy i historycy sztuki. Prace mają potrwać około miesiąca. Ponieważ będą to pierwsze tego typu działania w kościele, a grób sąsiaduje z murem, historycy mają okazję poznania początków budowy świątyni. Badacze wiele się też spodziewają po znajdujących się przy zmarłych przedmiotach. - Chcemy podzielić je na dwie grupy: relikty grobowe i te, które dostały się tam przez przypadek - mówi archeolog prof. Lech Czerniak. - Pierwsze po opisaniu umieścimy z powrotem przy zwłokach. Inne trafią do muzeum.
Od tej zasady będzie jednak najprawdopodobniej jeden wyjątek. W opisie pogrzebu znajduje się informacja o bogatym rapierze admirała. Jeżeli broń będzie w dobrym stanie, nie zostanie ponownie złożona przy zwłokach, lecz udostępni się ją zwiedzającym.
Cytat:
Admirał Dickman uczczony w bazylice
bg2007-11-22, ostatnia aktualizacja 2007-11-22 17:27
W Bazylice Mariackiej pojawiła się nowa płyta nagrobna. Widnieje na niej herb marynarki wojennej i napis: "Arndt Dickman Admirał Polskiej Floty Królewskiej. Zwycięzca Bitwy pod Oliwą". 28 listopada 1627 r., flota Zygmunta III Wazy dowodzona przez Holendra Arndta Dickmana, pokonała szwedzką eskadrę blokującą port w Gdańsku. Admirał, ranny w obie nogi, zmarł pod koniec bitwy. Pochowano go 2 grudnia 1627 r. w Bazylice Mariackiej. Przez lata zapomniano, gdzie dokładnie spoczął. Udało się to odtworzyć dzięki zaangażowaniu wielu naukowców. Położenie płyty nagrobnej, której poświęcenie nastąpi 2 grudnia, będzie zwieńczeniem poszukiwań mogiły admirała.
Cytat:
Arendt Dickman (1572-1627)
Arendt Dickman był Holendrem, urodził się we fryzyjskim mieście Delft. Rozwijał tam umiejętności handlowe oraz żeglarskie. W 1608 r. pojawił się w Gdańsku nabywając niedługo potem miejskie obywatelstwo kupieckie. Jednym z jego zajęć było kierowanie szpitalem św. Jakuba, przytułkiem dla starych i chorych marynarzy.
Dickman w 1626 r. niespodziewanie zrezygnował ze spokojnego i intratnego zawodu kupca i zaciągnął się na służbę królewską. Rzeczpospolita bardzo dotkliwie odczuwała brak doświadczonej i wykwalifikowanej kadry morskiej. Dlatego fakt, że Dickmanowi powierzono stanowisko admirała floty polskiej nie powinien specjalnie dziwić. Był to okres wojny polsko-szwedzkiej i przed nowym dowódcą postawiono bardzo trudne zadanie przełamania blokady portu gdańskiego zastawionej przez szwedzkie okręty.
Wczesnym rankiem 28 listopada 1627 r. flota polska wyszła w morze. Na wysokości Oliwy doszło do starcia zgrupowania jednostek polskich z 6 okrętami szwedzkimi. Bój zakończył się zatopieniem 2 jednostek wroga ("Solen", "Tigern") oraz przełamaniem uciążliwej dla miasta blokady. Niestety kula armatnia ostatniej salwy bitewnej śmiertelnie raniła dzielnego admirała.
Po śmierci Arendt Dickman 4 grudnia 1627 r. w obecności wielu mieszkańców Gdańska został uroczyście pochowany w Kościele Mariackim.
Wysłany: Czw Sty 31, 2008 11:42 Temat postu: Re: Informacje historyczne o Oksywiu
coś na temat dickmana "szanta oliwska"
chciałem wkleić muzykę ale za duży plik
Był wiek XVII, rok dwudziesty siódmy,
Listopadowy wiatr zimny wiał.
Była niedziela i słońce wstawało,
Na "Świętym Jerzym" sygnałem był strzał.
Ma Anglia Nelsona i Francja Villeneuve'a,
Medina-Sidonia w Hiszpanii żył.
A kto dziś pamięta Arenda Dickmanna?
To polski admirał, co z Szwedem się bił.
Sześć szwedzkich okrętów na walkę czekało,
A każdy z nich większy od naszych dwóch.
Choć siły nierówne, bo dział było mało,
To w polskich załogach bojowy był duch.
Huknęła salwa, wiatr żagle złapały,
Błysnęły armaty z burtowych furt.
Dziesięć korabi do walki ruszało,
Od strony półwyspu stał szwedzki wróg.
Błyskały armaty, gwizdały kartacze
I z trzaskiem okręty zwarły się dwa.
"Wodnik" przypuścił abordaż zuchwały,
Pogrążył się szwedzki galeon wśród fal.
"Tigern" i "Solen" - okręty rozbite,
A reszta Szwedów uciekła gdzieś w dal.
Admirał Dickmann legł w boju zabity,
Lecz flota spod Orła zwycięstwo swe ma.
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Możesz zmieniać swoje posty Możesz usuwać swoje posty Możesz głosować w ankietach
Portal www.MojeOsiedle.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi
zamieszczanych przez użytkowników serwisu. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo
lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną
lub cywilną.